Dlaczego w Polsce odczula się tylko 150 tysięcy z 12 milionów alergików (czyli zaledwie jeden procent!)? Czego mogą się spodziewać alergicy na wiosnę 2016? Dlaczego uczuleni na pyłki traw i drzew powinni już myśleć o leczeniu? Jakie są dostępne dziś metody immunoterapii? 
fit.pl
2016-03-15 00:00
Udostępnij
Dlaczego Polacy się nie odczulają?

image11457950739

"Atak" pyłków w tym roku zaczął się dość wcześnie ze względu na słabą zimę. Obecnie w szczytowym okresie pylenia jest olsza (olcha) - w pogodne dni stężenie pyłku olszy jest bardzo wysokie. Z kolei leszczyna, która zaczęła pylić w połowie lutego, kończy już pylenie, nawet w pogodne dni w marcu będzie ono już niskie. W okolicach połowy marca zacznie się pojawiać pyłek cisu, jesionu i topoli (będą pylić do ok. maja). Potem przyjdzie czas na pyłki traw.

Z najnowszych szacunków wynika, że ok. 30 procent (ok. 12 milionów) Polaków to alergicy, czyli osoby które reagują na alergeny objawami: alergicznego nieżytu nosa lub astmy. Alergia to najczęstsza choroba przewlekła ludzi młodych - w wieku do 40 lat. Ponieważ utrudnia ona normalne funkcjonowanie, stanowi potężny i wciąż rosnący problem społeczny.

– Widzimy to zarówno my, alergolodzy zajmujący się pacjentami, jak również eksperci zdrowia publicznego. Z dekady na dekadę wzrasta ilość osób, które manifestują ten problem: „Jestem alergikiem, nie mogę przyjść do pracy, do szkoły, na zajęcia na uczelni” – mówi dr Piotr Dąbrowiecki, alergolog, przewodniczący Federacji Stowarzyszeń Chorych na Astmę, Alergię i POChP.

Jeszcze bardziej przerażające są statystyki dotyczące leczenia: tylko około 150 tysięcy, czyli zaledwie jeden procent z około 12 milionów alergików w Polsce jest odczulanych! Tymczasem - zdaniem alergologów - można by śmiało odczulać aż połowę z tej populacji 12 milionów alergików w Polsce.

– Ja jako alergik protestuję! A jako lekarz alergolog uważam, że jest to fatalna sytuacja. Mamy dostępną immunoterapię, czyli doskonałą metodę terapeutyczną, a bardzo rzadko z niej korzystamy – mówi dr Dąbrowiecki.

Dlaczego Polacy się nie odczulają?

Zdaniem dr Dąbrowieckiego jedną z najważniejszych przyczyn związanych z nikłym wykorzystaniem tej metody leczenia w Polsce jest edukacja... lekarzy. Większość lekarzy pierwszego kontaktu wciąż nie zrozumie, jak bardzo immunoterapia jest ważna dla pacjentów i przez to nie kieruje ich do specjalistów. Dlatego chorzy po prostu nie mają szans na skorzystanie z odczulania.

– Z mojego doświadczenia wynika, że największy odsetek pacjentów jest kierowanych do nas od tych lekarzy pierwszego kontaktu, którzy sami są alergikami i którzy sami korzystają z odczulania – mówi dr Dąbrowiecki.
Okazuje się, że ci lekarze, którzy na własnej skórze odczuli, jak bardzo jest to efektywna metoda kierują pacjentów do alergologów, natomiast ci, którzy nie mają tego problemu, uważają najczęściej, że sprawę załatwiają doraźne leki antyhistaminowe. Tymczasem leki te, patrząc na całe życie pacjenta – są ogromnie uciążliwe. Mówimy tu wszak o dziesiątkach lat, w czasie których chory musi brać leki, powodujące różnego rodzaju powikłania, znużenie, czasem otępienie. Kolejną przeszkodą jest fakt, że często także pacjentom brakuje cierpliwości by się odczulać. Immunoterapia trwa długo – trzy do pięciu lat. W tym czasie wymaga pamiętania o regularnych wizytach u lekarza.

W Polsce najpopularniejszą i najczęściej proponowaną pacjentom metodą odczulania jest immunoterapia podskórna, czyli w zastrzykach. Jest to najstarsza wśród znanych metod immunoterapii, z którą wiążą się niedogodności: przede wszystkim konieczność regularnych wizyt u alergologa (we wstępnym etapie cotygodniowych, później comiesięcznych), fakt że sam zastrzyk dla wielu osób jest czymś nieprzyjemnym oraz znikome, ale jednak realne zagrożenie wstrząsem anafilaktycznym.

Przyjmowanie szczepionki podjęzykowej wymaga z kolei regularności i pamiętania o codziennym podaniu leku. Dr Dąbrowiecki przyznaje jednak, że postawę pacjentów, którzy nie chcą się odczulać trudno mu zrozumieć.
– Jestem w stanie zrozumieć chorego, który nie chce się leczyć, bo ma objawy rzadko. Ale kiedy jest uczulony jednocześnie na przykład na leszczynę, olchę, brzozę, trawy, żyto i bylicę, czyli jego sezon uczuleniowy trwa praktycznie od lutego do września, to nie rozumiem dlaczego chce nadal mieć uciążliwe objawy, mimo, że jest metoda, która pomaga w 90 procentach przypadków – mówi Dr Dąbrowiecki. Znaczącą przeszkodą są też koszty leczenia. Szczepionki do immunoterapii podjęzykowej nie są dziś w Polsce refundowane. Z kolei szczepionki do immunoterapii iniekcyjnej są refundowane, warto jednak zaznaczyć, że cena jaką płaci pacjent za szczepionkę waha się od trzech do niemal 240 zł.

– Mam nadzieję, że to się zmieni. Metoda podjęzykowa jest doskonałą metodą terapii i grzechem jest, że pacjenci niejednokrotnie nie korzystają z niej wyłącznie z przyczyn finansowych. Ponieważ obie metody: iniekcyjna i podjęzykowa są równie skuteczne, każdy pacjent powinien mieć pełny wybór – mówi dr Dąbrowiecki.

Bo jedną z przyczyn niepodejmowania leczenia bywa fakt, że pacjent zwyczajnie nie akceptuje danej metody – w takiej sytuacji powinien móc swobodnie wybrać inną.
– Jeżeli nie pasuje mu iniekcja, bo boi się bólu, nie chce przyjeżdżać co miesiąc do gabinetu lekarza, albo na etapie terapii wstępnej spotkania w gabinecie co tydzień są dla niego nie do zaakceptowania, powinien móc skorzystać z kropli lub tabletek – mówi dr Dąbrowiecki.

Jak i kiedy rozpocząć leczenie alergii?

Pierwszym krokiem do podjęcia immunoterapii, jest obecność objawów u pacjenta, wywołanych konkretnym alergenem i potwierdzenie tego przez specjalistę w testach naskórkowych, czy też swoistych IgE. Kiedy pacjent spełnia kryteria odczulania i zostanie zakwalifikowany odbywa rozmowę z lekarzem, w czasie której wspólnie decydują, jaką metodę immunoterapii powinien wybrać. Dziś dostępne są dwie metody immunoterapii: podjęzykowa (tabletki lub krople) oraz immunoterapia iniekcyjna.

– W zależności od tego, jak pacjent się określi, która metoda mu pasuje, czy logistycznie jest w stanie zaakceptować dany sposób terapii, alergolog i pacjent, wybierają wspólnie metodę immunoterapii i dalej ją kontynuują – mówi dr Dąbrowiecki.

Okazuje się, że połowa pacjentów już w następnym sezonie od rozpoczęcia leczenia przestaje mieć objawy. W kolejnym sezonie kolejna połowa pacjentów jest bezobjawowa. W alergii na trawy, czy na drzewa, immunoterapia swoista ma 90 procentową skuteczność, czyli tylko jedna z dziesięciu osób nie skorzysta z tej metody.

– To jest szczyt szczytów, jeśli chodzi o metody terapeutyczne. Rzadko zdarza się tak skuteczna metoda terapii – przyznaje dr Dąbrowiecki. Podkreśla, że o alergii nie można myśleć, jak o przeziębieniu. – Nie sprawdza się tu myślenie typu „antybiotyk ma zadziałać natychmiast, a jak nie zadziała to znaczy, że jest nieskuteczny i trzeba zastosować inny”. Immunoterapia to leczenie, które jest „uszyte na miarę”. Jest to wysoce swoista terapia, która pomaga w określony sposób konkretnemu pacjentowi.

W przypadku szczepionki w zastrzykach za najskuteczniejsze uważa się leczenie całoroczne, szczepionką podjęzykową możemy leczyć się okołoseozonowo, czyli: rozpocząć leczenie przed sezonem pylenia traw i kontynuować przez okres trwania tego sezonu, a po przerwie zacząć następny jej etap wraz z kolejną wiosną. Żeby leczenie było skuteczne, czyli przyniosło trwały efekt, immunoterapia musi być stosowana przez co najmniej trzy lata (trzy sezony), ale znaczną poprawę odczuwa się już po pierwszym sezonie leczenia.

Wiosna 2016 wcześniej - alergia będzie silniejsza

Każdy sezon pylenia jest inny. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak bardzo intensywny będzie sezon 2016 roku. Jednak meteorolodzy już teraz podają, że zima w tym roku będzie lekka, w związku z czym sezon pylenia 2016 będzie zdecydowanie gorszy dla alergików. Kataru, kichania, swędzenia i łzawienia oczu, kaszlu, a nawet trudności z oddychaniem, mogą się spodziewać uczuleni na pyłki drzew, chwastów oraz traw. Te ostatnie są alergenem bardzo silnie oddziaływującym na populację osób uczulonych w Polsce. Pyłki traw są szczególnie uciążliwe za względu na długi okres pylenia. Ich najsilniejszy „atak” przypada zazwyczaj na koniec maja i trwa do połowy lipca, ale całkowicie ustaje dopiero we wrześniu. Jeśli ktoś cierpi jednocześnie na alergię na pyłki drzew, które zaczynają pylić już w lutym, może to dla niego oznaczać walkę z nieprzyjemnymi objawami przez osiem miesięcy roku!

Immunoterapia działa też prewencyjne

Decydując się na immunoterapię, pacjent hamuje proces dalszego uczulania się jego organizmu. Jest kilka badań, które wskazują na to, że pacjenci poddani immunoterapii nie uczulają się na dodatkowe alergeny, albo ten proces jest wyjątkowo ograniczony. Czyli nie doczulają się już na kolejne pyłki, czy alergeny całoroczne. Natomiast u osób, które biorą jedynie leki objawowe, proces ten nie jest zahamowywany, czyli doczulają się na cząstki białek, z którymi się najczęściej stykają: czy to zwierzęta w domu, czy roztocza kurzu domowego. Okazuje się, że u kogoś, kto pięć lat wcześniej był uczulony tylko na pyłek traw, nagle pojawia się także uczulenie na roztocza - pacjent zaczyna więc mieć objawy i latem i zimą.
O profilaktyce mówimy również w odniesieniu do alergicznego nieżytu nosa i jego wpływu na astmę. Połowa chorych z alergicznym nieżytem nosa rozwija astmę oskrzelową, czyli najcięższą chorobę alergiczną, która może skończyć się nawet zgonem. Osoby, które decydują się na odczulanie, zdecydowanie rzadziej rozwijają objawy astmy oskrzelowej. Co więcej – u osób, które mają już objawy alergicznego nieżytu i astmy, choroby te przebiegają często mniej burzliwie i wymagają stosowania mniejszej ilości sterydów. Możliwość ograniczenia o połowę sterydów wziewnych to ogromna korzyść dla pacjenta.

Terapia, którą organizm „pamięta”

Zaprojektowana indywidualnie immunoterapia powoduje, że po ukończeniu trzy, czy pięcioletniego leczenia, pamięć immunologiczna organizmu pacjenta może sięgać kilkunastu lat. Przez cały ten czas nie musi on już stosować szczepionki ani leków, a nie ma objawów. Im dłużej odczulamy, tym mocniejszy jest efekt uwolnienia się od objawów na wiele lat. „Nareszcie odsapnąłem. Nareszcie nie musiałem brać leków, które powodowały, że przysypiałem na stojąco. Nareszcie mogłem zdać sesję w terminie, bo nie lało mi się z nosa i oczu, nie miałem wyłączonego zmysłu smaku, słuchu” – takie opinie często zgłaszają pacjenci, którzy zaczęli się odczulać. Znikają więc objawy, które są bardzo uciążliwe szczególnie dla ludzi młodych. Mogą one np. zamienić wakacje - czas, który powinien być wytchnieniem od nauki od pracy - w prawdziwy koszmar.

www.zdrowie.fit.pl