Na Podkarpaciu wypowiadają wojnę niezdrowej żywności

Politycy z Podkarpacia chcą, aby ze szkolnych sklepików zniknęła niezdrowa żywność, a w jej miejsce pojawiły się owoce i warzywa. Wszystko po to, aby zadbać o zdrowie i wagę dzieci, która wzrasta w zastraszającym tempie 
fit.pl
2013-01-23 00:00
Udostępnij
Na Podkarpaciu wypowiadają wojnę niezdrowej żywności
Eksperci ostrzegają, że jeżeli nasze pociechy nadal będą tak szybko przybierały na wadze, to za 10 lat będą grubsze niż mali Amerykanie chowani na hamburgerach i coli.  Trudno oczekiwać, że coś się zmieni na lepsze, skoro polskie dzieci mają największy w Europie dostęp do niezdrowej żywności. Jak wynika z badań Fundacji BOŚ, tylko w 25 proc. sklepików sprzedawane są kanapki z razowego lub pełnoziarnistego pieczywa, w 16 proc. sałatki, w 33 proc. jogurty, a w 18 proc. warzywa . Wszystkie zaś serwują batony, słodkie bułki oraz słodzone napoje.

W szkolnych sklepikach dzieci mogą kupić przekąski, jakie tylko zapragną. Na liście najczęściej wybieranych produktów są chipsy, lizaki, kolorowe napoje. Bardzo często dzieci dostają od rodziców pieniądze, by kupiły sobie drugie śniadanie, gdyż zapracowani rodziciele nie mają czasu na przygotowanie dziecku drugiego śniadania. A uczniowie zamiast wydać pieniądze na pożywne śniadanie, kupują śmieciowe jedzenie. Do laski marszałkowskiej wpłynął już projekt ustawy, który ma między innymi zakazać sprzedaży artykułów żywnościowych, które w składzie miałyby szkodliwe dodatki, a także określić dopuszczalną ilość soli, cukru, tłuszczów trans czy substancji słodzących w żywności dostępnej w szkołach.

Dlatego też posłowie z Podkarpacia chcą wprowadzić zakaz kupowania śmieciowego jedzenia w szkolnych sklepikach. Jan Bury, poseł PSL z Podkarpacia uważa, że powinniśmy iść za przykładem Szwecji, Francji, Norwegii, Łotwy, Kanady, które wprowadziły zakaz sprzedaży niezdrowego jedzenia w szkole, a w Londynie zakaz ten obowiązuje również w okolicy 20 metrów od szkoly.

W Polsce spośród 4,5 mln dzieci i młodzieży od przedszkola po gimnazjum, aż milion ma problemy z wagą. Na 39 krajów z Europy i Ameryki, Polska jest na siódmym miejscu, jeśli chodzi o problemy z nadwagą i otyłością dzieci. Polska rocznie wydaje 3 mld złotych na leczenie chorób, które są konsekwencją otyłości, a przecież zapobieganie jej jest znacznie tańsze.

Wprowadzenie zakazu sprzedaży niezdrowej żywności, nie tylko wpłynie na ograniczenie soli czy cukrów w diecie dzieci, ale sprawi również, że rodzice zaczną baczniej przyglądać się temu, co jedzą ich dzieci. Oczywiście potrzebna jest również praca nad świadomością rodziców, bo to od nich zależy jak będzie odżywiało się dziecko.

www.dziecko.fit.pl