Michał Głogowski - wojownik z wrażliwą duszą

Obecnie jest uznawany za jednego z najlepszych europejskich kickbokserów rywalizujących w formule K1 w kategorii do -70 kg. Jest na początku swojej sportowej kariery. Mowa o Michale Głogowskim
fit.pl
2010-10-06 00:00
Udostępnij
Michał Głogowski - wojownik z wrażliwą duszą
GlogowskiNa pytanie dlaczego zaczął uprawiać sztuki walki odpowiada krótko: - To zwykły przypadek. Pierwszy kontakt ze sportami walki, miałem jeszcze w szkole podstawowej, gdy zainteresowałem się karate. Jednak nie trwało to zbyt długo - po prostu nie odpowiadały mi godziny zajęć i zacząłem grać w koszykówkę. Dopiero w trzeciej klasie liceum zacząłem łączyć koszykówkę z kickboxingiem.

W Siedlcach, skąd pochodzi, nie było gdzie się uczyć boksu, karate, czy judo. Dlatego za namową kolegi zapisał się na kickboxing. Jak mówi nie było łatwo, bo przez prawie pół roku nie ćwiczył, gdyż trener prowadzący zajęcia nie chciał, by do grupy nagle dołączył ktoś, kto ma spore zaległości względem innych. W końcu się udało.

Jak sam mówi, gdy zajął się profesjonalnym sportem, musiał zmienić swoje życie, swoje priorytety. - Alkohol, używki, imprezy – to odpada- przekonuje kickbokser. Jednak mimo ciągłych treningów i wyjazdów ma czas na normalne życie. Ma przyjaciół, narzeczoną. Stawia zarówno na naukę i sport, bo jak przyznaje nie chce znaleźć się w takiej sytuacji, w jakiej znajdują się często byli olimpijczycy po skończeniu kariery czy też świetni sportowcy, którym kontuzje nie pozwoliły na dalsze treningi. Nagle okazywało się, że nie mogą się oni odnaleźć w życiu, bo poza sportem nie mieli już nic.

Po skończeniu kariery mówi, że będzie inżynierem. W końcu ukończył studia inżynierskie i magisterskie na Wydziale Inżynierii Materiałowej Politechniki Warszawskiej. Jak mówi nie było to takie łatwe, bo ciągłe wyjazdy i udział w zawodach uniemożliwiały udział w normalnych zajęciach. Jednak na uczelni spotkał się z bardzo ciepłą reakcją profesorów, którzy mu pomogli i poszli na rękę z terminami zaliczeń. Także jego trener Andrzej Garbaczewski walczył o to, aby mógł w miarę normalnie studiować.

Michał mówi, że w jego sporcie bardzo ważna jest dieta. Wcześniej miał duże problemy z utrzymaniem wagi przy swoim wzroście. Dlatego pomógł mu dietetyk , który nauczył go, jak nie łapać zbędnych kilogramów. Dzięki temu nie musi zbijać wagi przed zawodami.

[-------]

Na podium zdarza mu się płakać. Jednak nie wstydzi się takich łez i tego, że jest wrażliwym człowiekiem- Pierwszy raz łza pojawiła się w 2004 roku, gdy zostałem Mistrzem Europy. Byłem bardzo wzruszony, zwłaszcza że miałem świadomość, iż moi rodzice razem ze mną słuchają Mazurka... Nie było ich na zawodach, ale w chwili, gdy stałem na podium, mój trener zadzwonił do rodziców i Oni wszystko słyszeli- wyjaśnia Michał Głogowski.

glogowskidd

Jego sport jak sam mówi nauczył go pokory, wytrwałości i szacunku dla przeciwnika. - Sport dał mi też ukojenie. Kiedy jestem podłamany, to właśnie ciężki trening przywraca mi radość- przekonuje Michał.

Wśród kickbokserów zaimponował mu wielokrotny zawodowy mistrz świata Marek Piotrowski, którego wspaniałą karierę przerwała choroba, jednak on się nie poddał i walczy dalej. Dla niego to wielki człowiek, bo pokonał tych, o których mówiło się, że są nie do pokonania.

Michał Głogowski mówi, że w jego sporcie ważni są ludzie. Bez nich choćbyś nie wiem jak wybitnym był zawodnikiem, wiele się nie zdziała. Nie będzie ani dobrych walk i dobrego zarobku.

Menedżer i sponsor dają ci, w pewnym sensie, szansę na rozwój. Miałem to szczęście, że mistrzem juniorów zostałem tuż przed studiami. Dzięki temu dość szybko znalazł się sponsor, który zapewnił mi pieniądze na to, bym mógł się utrzymać na studiach. Ta kasa pozwoliła mi na naukę i treningi. Nie musiałem kombinować z pracą. To był duży komfort- przekonuje Polak.

Sportowiec przekonuje, że wychodzi na ring żeby wygrać. - Jestem odpowiednio przygotowany, a w ringu nie myśli się, kto jest rywalem i jakie sukcesy odniósł. Walczyć trzeba z każdym, bez względu na to, jakie ma nazwisko i osiągnięcia- wyjaśnia Głogowski. - Cały splendor, cała otoczka - to wszystko schodzi na dalszy plan. W ringu liczy się tylko przeciwnik-dodaje.

Jego debiut w K-1 zaczął się w 2007 r., gdy wyjechał na galę na Litwę za namową Mariusza Radlińskiego. Tam wygrał walkę rezerwową, ale nie udało mu się wejść do turnieju głównego. Od tamtego momentu coraz poważniej zaczął myśleć o K-1. Później był udział w gali K-1 w Warszawie, gdzie przegrał w finale, gali w Łodzi gdzie wygrał i w końcu 2010 rok i ponownie Warszawa. Jego rywalem był czołowy litewski zawodnik Remigijus Morkevicius. - Starcie zakończyło się remisem, ale jak było, każdy interesujący się sportami walki, dobrze wie - mówi pewny siebie Michał.

Michał Głogowki od kilku lat walczył na galach K-1, ale dopiero teraz wystąpi na drugiej najważniejszej gali w roku K-1 MAX". Co ciekawe po pokonaniu mistrza Muay Thai Sagadpetcha znalazł się w ścisłej czołówce światowej i będzie walczył o to, by znaleźć się na podium K-1 World MAX 2010.

Zobacz również:

www.fit.pl