fit.pl
0000-00-00 00:00
Udostępnij
Punktacja w tenisie
Jednym z podstawowych problemów osób zaczynających grać w tenisa jest prawidłowa punktacja. W naszym opisie zaczniemy od ogólnej punktacji stopniowo przechodząc do szczegółów.

Mecz tenisowy wygrywa zawodnik, który zdobędzie dwa lub trzy sety (zależy to od rangi i fazy turnieju; kobiety rywalizują do dwóch, choć do niedawna był jeden wyjątek - finał kończących sezon mistrzostw WTA).
Najprostszy set kończy się wtedy, gdy jeden z rywali zgromadzi sześć gemów, a drugi cztery lub mniej, bowiem wymagana jest różnica minimum dwóch gemów. Jeśli dojdzie do stanu 5:5, wtedy rozgrywane są jeszcze dwa gemy. Gdy wygra je ten sam zawodnik, jest 7:5, a więc po sprawie, bo odpowiednia przewaga została osiągnięta. Często jednak się zdarza, że wynik brzmi 6:6. Co wtedy?

To zależy od turnieju. Najczęściej rozgrywany jest tzw. tie break, czyli - z angielskiego - łamanie remisu, wymyślony dopiero w latach 70-tych XX wieku. Najpierw serwuje jeden tenisista, potem dwukrotnie drugi, znów pierwszy dwa razy, drugi to samo i tak aż do skutku. A skutkiem jest zdobycie siedmiu punktów (po jednym za każdą wygraną akcję) przy zachowaniu dwupunktowej przewagi. Tie breaka można więc wygrać np. 7:0, 7:1, 7:2 itd. aż do 7:5 oraz 8:6, 9:7, 10:8... Tu już nie ma żadnych ograniczeń.

Tie break został szczególnie entuzjastycznie przyjęty przez stacje telewizyjne. Dzięki tej nowince tenis jest dziś bardziej przewidywalny. Wprawdzie w dalszym ciągu nie można z całą pewnością określić pory zakończenia pojedunku, ale dzięki tie breakowi jest to o wiele łatwiejsze niż kiedyś. Już chyba nikt nie zagrozi rekordowi ustanowionemu podczas spotkania Pucharu Davisa, kiedy to Brytyjczycy Cox i Wilson pokonali amerykańską parę Pasarell - Holmberg 26:24, 17:19, 28:26. Mecz ten trwał 6 godzin i 23 minuty.
[-------]

Są jednak zawody, w których próbuje się pogodzić tradycję z wymaganiami tv. W Pucharze Davisa oraz turniejach Wielkiego Szlema (poza US Open) tie break obowiązuje tylko w pierwszych czterech setach. O ile dojdzie do piątego, to w decydującym starciu trzeba wygrać o dwa gemy więcej od rywala.
Do zdobycia gema potrzebne są co najmniej cztery zwycięskie akcje. Sposób liczenia może wydać się cokolwiek skomplikowany, ponieważ wywodzi się z czasów, kiedy tenis dopiero zdobywał sobie popularność i każdy grał jak chciał. Podstawowe pojęcia to: 15, 30, 40, równowaga, przewaga, gem.

Ale po kolei. Zawodnik, który wygra pierwszą akcję, prowadzi 15:0. Po drugiej może być już 30:0 lub 15:15. Po trzeciej - 40:0 lub 30:15. Zdarza się, że czwarta kończy gema, o ile jeden z graczy nie wygra nawet jednej piłki. Gdy obaj przeciwnicy prezentują podobną klasę, może zdarzyć się remis 40:40. Od tego momentu gra się do skutku, czyli do chwili, gdy jeden z graczy osiągnie przewagę dwóch akcji. Od 40:40 sędzia ogłasza już tylko stan przewagi jednego zawodnika bądź równowagi.

Dlaczego tak? Tu historycy nie są zgodni. Jedni twierdzą, że liczby 15, 30 i 45 (początkowo zamiast 40) wzięto z zegara, bo gema porównano do godziny. Inni "winią" bukmacherów przyjmujących zakłady, których stawką była najczęściej wielokrotność 15 sous. Nie brak też takich, którzy przyczyn zamieszania dopatrują się w różnicy między językiem francuskim a angielskim.
A z tym angielskim, oficjalnym językiem tenisa, faktycznie jest coś nie tak. Przy stanie 15:0 sędzia nigdy nie powie "fifteen - zero" albo "fifteen - null". Powie: "fifteen - love". Widocznie na korcie miłość znaczy tyle co nic. I nic w tym dziwnego, bo to miejsce służy do pracy i zarabiania pieniędzy, a nie zaspokajaniu przyjemności. www.fit.pl