Raz ich kochamy, za chwilę nie oszczędzamy gorzkich słów - dlaczego tak łatwo oceniamy piłkarzy?

Gdy polska reprezentacja w piłce nożnej wygrywa – kibice szaleją z radości i nie szczędzą euforycznych komentarzy. Gdy przegrywa – nie zostawiają na zespole suchej nitki. Z czego to wynika, że tę samą drużynę dnia kochamy, a drugiego nienawidzimy? Jak tak skrajne reakcje wpływają na piłkarzy? Czy kibice powinni być ze swoją drużyną na dobre i na złe? Na te pytania odpowiada Wiktor Wiluś, psycholog sportu z Poradni Zdrowia Psychicznego Harmonia Grupy LUX MED. 
2022-12-01 00:00
Udostępnij
Raz ich kochamy, za chwilę nie oszczędzamy gorzkich słów - dlaczego tak łatwo oceniamy piłkarzy?

Skrajne reakcje na grę reprezentacji mają swoje uzasadnienie w psychologii, można je wytłumaczyć za pomocą nawet kilku mechanizmów. – Najważniejszy mechanizm to potrzeba zachowania wysokiej samooceny. Lepiej utożsamiać się z drużyną, która wygrywa. Naturalną potrzebą jednostki jest chęć przynależności do grupy, a najlepiej do grupy zwycięzców, tych, którzy odnoszą sukcesy. Dlatego tak chętnie oglądamy drużynę, która wygrywa. Kibicujemy tym, którzy są dobrzy, stąd tylu polskich fanów drużyn z Ligi Mistrzów. Są tacy, którzy oglądają mecze FC Barcelona, a jest im całkowicie obojętna lokalna drużyna, która nie odnosi sukcesów – tłumaczy Wiktor Wiluś, psycholog sportu z Poradni Zdrowia Psychicznego Harmonia Grupy LUX MED. Jak dodaje: 

- Zwróćmy też uwagę na popularną narrację, gdy rozmawiamy o grze piłkarzy. Mówimy: „my wygrywamy” i „oni przegrali”. Wiktor Wiluś, psycholog sportu z Poradni Zdrowia Psychicznego Harmonia Grupy LUX MED.

Nasz sukces, ich porażka

Drugi mechanizm to tzw. egotyzm atrybucyjny. - To skłonność do wyjaśniania własnych sukcesów w pochlebny dla siebie sposób. Własne sukcesy wyjaśniamy czynnikami wewnętrznymi np. umiejętnościami, cechami charakteru, a własne porażki – czynnikami sytuacyjnymi. Może się to przekładać także na sposób kibicowania. Wygrywamy, bo mamy świetnych piłkarzy, przegrywamy, bo niesprawiedliwy sędzia, niesprzyjająca pogoda, czy niewygodne koszulki – tłumaczy ekspert.

Kolejny powód złego wypowiadania się o grze piłkarzy to tzw. skrypt narzekania – społecznie podzielany nawyk pesymistycznego myślenia. – Ten schemat został utrwalony w naszym narodzie w czasach PRL, gdy poczucie bezradności i brak sprawczości w życiu sprawił, że zaczęliśmy narzekać na wszystko i wszędzie. Są ciekawe badania, które zaowocowały wnioskiem, że rozmowy o problemach i narzekanie na codzienność są uznawane przez większość z nas za bardziej głębokie i przybliżające niż rozmowy o sukcesach. Stąd może wynikać pewne przyzwolenie w naszym społeczeństwie na oficjalne narzekanie. Coś zupełnie nie do pomyślenia np. w kulturze amerykańskiej – wyjaśnia Wiktor Wiluś, psycholog z Grupy LUX MED.

Ostatnia przyczyna skłonności do krytykowania drużyny narodowej to złudzenie mądrości wstecznej. To pojęcie z obszaru heurystyki reprezentatywności, które w największym skrócie można określić jako „wiedziałem, że tak będzie” albo „mądry Polak po szkodzie”. Jest to złudzenie posiadania wiedzy o danym wydarzeniu, mimo że jest to wiedza wynikająca z faktów. – W tej grupie są tzw. „kanapowi trenerzy”, którzy po przegranym meczu, mówią, że gdyby trener zmienił zawodnika X pod koniec drugiej połowy, to byśmy wygrali albo że „trzeba było” zmienić ustawienie po przerwie – wymienia psycholog sportu.

Głodni sukcesu, więc surowi

Hejt i nieprzychylne komentarze są szczególnie widoczne w przypadku reprezentacji Polski w piłce nożnej. Gdy nie wiedzie się np. siatkarzom, kibice czują zawód, ale są bardziej powściągliwi w surowych ocenach. Ekspert wskazuje na co najmniej dwa powody tej różnicy. - Reprezentacja w siatkówce mężczyzn to bardzo utytułowana drużyna, która nie musi udowadniać swojej silnej pozycji na świecie. A w piłce nożne kibice czują wielki głód sukcesów i to od wielu, wielu lat. Poza tym piłka nożna jest najpopularniejszym sportem, tu są największe pieniądze, największe gwiazdy, więc i emocje są największe, zarówno te pozytywne, jak i negatywne – tłumaczy Wiktor Wiluś z Grupy LUX MED.

Polacy, nic się nie stało…

Może zatem powinniśmy być z drużyną na dobre i na złe? – Na pewno okrzyki „nic się nie stało” z perspektywy piłkarzy są bardziej wspierające niż np. wygwizdanie przez kibiców, czego doświadczyła nasza reprezentacja kilka lat temu. Najlepiej byłoby podziękować drużynie za włożony wysiłek. Aura doceniania pomaga przetrawić porażkę, bo wbrew obiegowej opinii, nawet doświadczeni zawodnicy przeżywają nieudane występy – komentuje psycholog.

Celebrujmy wygrane

O wiele łatwiej i przyjemniej jest doceniać wygrane – i to też kibice powinni robić. Piłkarze reprezentacji narodowych, czyli najlepsi w swoim fachu w danym kraju doświadczają tzw. efektu audytorium. Publiczność (jak w Katarze – nawet 80 tys. widzów!) wywiera potęgujący wpływ na zawodników na ich poziom gry. Zawodnicy grający poniżej przeciętnej wypadają gorzej na oczach innych, a ci, którzy są ponadprzeciętni, znacznie się poprawiają. Im więcej widzów tym silniejszy efekt. Dodatkowym motywatorem jest też skala wydarzenia: - Teraz trwa mundial, bardzo prestiżowe zawody. Tu nie chodzi o pieniądze, bo te piłkarze zarabiają w klubach. Nikt z nich nie narzeka na sytuację finansową, ale szukają nowych bodźców i źródeł satysfakcji. Wygrany mecz na Mistrzostwach Świata na pewno jest dla nich wielkim sukcesem. Cieszą się, że mogą przysłużyć się reprezentacji. Pamiętajmy o tym za każdym razem, gdy oglądamy mecz – apeluje ekspert Grupy LUX MED.