"Muzyka jest czymś bardzo ludzkim. Niezależnym od polityki i historii.  Czymś ludzkim w sensie ogólnym; powiedziałbym, że muzyka jest  przyrodzonym konstytutywnym elementem ludzkiej duszy"- Patrick Süskind Kontrabasista  
fit.pl
2010-10-21 00:00
Udostępnij
Muzyka łagodzi obyczaje
Muzyka łagodzi obyczaje, muzyka otwiera serca, muzyka zbliża ludzi.  Muzyka potrafi wyzwolić w nas całą gamę emocji, wprowadzić nas w  magiczny trans. Jest narzędziem w ręku instruktora, który przy jego  użyciu powoduje, że tańcząc czujemy się niekiedy tak jakbyśmy brali  udział w pewnego rodzaju misterium. Oczywiście stan taki ma charakter  umowny, nie permanentny, sekciarski, a z drugiej strony pozwala  uczestnikom poczuć się współkreatorami wydarzenia, a w rezultacie  oderwać się od codzienności, często wyciszyć, skoncentrować na własnym  ciele, ruchu i interakcji z otaczającymi osobami. Taka atmosfera jest  często kultywowana na zajęciach choreograficznych, konwencjach,  szczególnie tych nocnych czy plenerowych, których realia sprzyjają  poczuciu wyjątkowości chwili. Muzyka jest dla fitnessu odzieniem, im  bardziej wyszukana tym ciekawsze stają się zajęcia. "Od muzyki  piękniejsza jest tylko cisza"- powiedział Paul Claudel, w fitnessie  jednak cisza jest najmniej pożądanym elementem zajęć.

Gdyby nie rytm, gdyby nie dźwięki płynące z kolumn, zajęcia fitness  byłyby zupełnie pozbawione odzienia, niepełne i bez energii, którą  muzyka ze sobą niesie. Poszukujemy więc coraz to nowszych inspiracji,  sięgamy po coraz bardziej wyszukanych i oryginalnych kompozytorów.  Próbujemy wyreżyserować własne zajęcia w 100%. Układamy choreografię,  wybieramy utwór, który w finale próbujemy zinterpretować ruchem. I nagle  napotykamy na małą, niewygodną przeszkodę w postaci ilości bitów w  dziele kompozytora nie pasującej do ilości bitów w naszym cudownym  choreograficznym dziecku:-).

[-------]

I właśnie w tym momencie dochodzi do  "profanacji" czyjejś wizji, czyjegoś talentu, czyjejś własności. I nie  mam tu na myśli płyt do fitnessu, za które odprowadzane są "zaiksy" dla  autorów, a te piosenki, które przerabiamy na własną rękę. Włączamy  komputer, zgrywamy nasz hit muzyczny do programu, który pomoże nam  dopasować muzykę do choreografii i zaczynamy poprawiać artystę, który akurat nie dopasował długości swojego utworu dla naszych potrzeb.  Przedłużamy refren, dodajemy parę bitów na wstęp, aby klienci łatwiej  mogli wejść w początek układu, dodajemy mocny akcent na koniec, żeby  wszyscy równo i z przejęciem zakończyli taniec. Zajęcia wyszły  fenomenalnie. Cel zostaje osiągnięty.

Nasuwa się pytanie dlaczego nawet przez ułamek sekundy nie przychodzi  nam na myśl, że właśnie zniszczyliśmy czyjąś pracę, na którą składa się  długotrwały proces komponowania, nagrywania i wypromowania utworu. Bez  chwili wahania urywamy zwrotkę w momencie, w którym zabranie z niej  kilku wersów tekstu niekiedy zupełnie go ogłupi. Nie zwracamy na to  uwagi, że autor słów do piosenki skoczyłby w przepaść z rozpaczy gdyby usłyszał ulepszoną wersję swojego przekazu. Dla nas ważna jest tylko  muzyka, która ma pasować do naszych kroków. Gottfried Wilhelm Leibniz  powiedział "Muzyka to podświadome zadanie matematyczne, w którym umysł  nie wie, że ma do czynienia z liczeniem". Niewątpliwie nigdy nie spotkał  na swojej drodze instruktora fitness:-). My liczymy muzykę z pełną  świadomością, może tylko do ośmiu, ale zawsze:-) I jak taran potrafimy  zniszczyć każdą kompozycję, która w naszych ósemkach się nie mieści.  Myślę, że jest to problem natury moralnej. Jeśli sami nie zadamy sobie  pytania, jak poczulibyśmy się gdyby ktoś zrobił podobna profanację z  naszym dziełem, nigdy nie pozbędziemy się złej opinii, która krąży wśród  wielu muzyków o fitnessowcach dokonujących "mordu" na utworach  muzycznych. Piszę to z pełną świadomością osoby, która jedną połowę  serca oddała komponowaniu muzyki i pisaniu tekstów, a drugą połową  pokochała fitness i kreowanie choreografii. Drodzy koledzy instruktorzy  zawsze można zrobić to tak żeby wilk był syty i owca cała.



 

Może kosztuje  to trochę więcej czasu,ale czy nie warto, żeby sztuka pozostała sztuką a  nie chałturą i żeby muzyka była czymś bardziej ludzkim???? Zostawiam Was  z Waszym sumieniem i z tym co podyktuje Wam serce. Moje jest nieco  rozdarte, ale próbuje zadowolić każdą z pasji, które niby się  uzupełniają a jednak niekiedy szkodzą sobie nawzajem.

Katarzyna Zaklikowska

www.fit.pl