Pochmurne dni sprzyjają tyciu. Deficyt witaminy D wytwarzanej przez słońce może prowadzić do nadwagi, a nawet otyłości u dzieci. To poważny problem w krajach, gdzie przez większą część roku jest brzydka, deszczowa pogoda
fit.pl
2010-11-18 00:00
Udostępnij
Nie ma słońca, jest nadwaga

Okazuje się, że brak słońca wpływa nie tylko na nasz kiepski nastrój i gorsze samopoczucie. Okres jesienno-zimowy, kiedy mamy niewielki kontakt ze słońcem, stanowi zagrożenie dla wagi naszych pociech. Naukowcy ustalili, że nawet niewielkie niedobory mogą mieć poważne konsekwencje dla zdrowia dzieci. Z ich obserwacji wynika, że dzieci, u których wykryto zaniżony poziom witaminy są bardziej podatne na przybieranie na wadze, niż ich zdrowi rówieśnicy.

Z przyprowadzony ankiet wynika, że dzieci u których stwierdzono deficyt słonecznej witaminy borykają się z otyłością brzuszną. Odkładający się tłuszcz w okolicach talii prowadzi do poważnych chorób serca i kłopotów z krążeniem już w młodym wieku. Brak witaminy D grozi jeszcze krzywicą.

W poza letnim sezonem, kiedy mamy pod dostatkiem słonecznych dni, warto zadbać o inne źródła witaminy D. Warto wtedy wprowadzić do codziennego jadłospisu ryby, wątróbkę, grzyby  i  jaja. Łosoś , dorsz, makrela i tuńczyk dostarczą najwięcej słonecznej witaminy, a tran dodatkowo wzmocni odporność organizmu przed  sezonowymi przeziębieniami. Tą cenną witaminą wzbogacane są w krajach europejskich margaryna i płatki śniadaniowe.

Korzystajmy ze słońca latem. Dzieci coraz częściej spędzają czas przed telewizorem lub komputerem, zamiast biegać po dworze. Towarzyszy temu objadanie się kalorycznymi przekąskami i spożywanie słodkich napojów gazowanych.  Zorganizujmy im tak wolne popołudnia, aby czerpały radość z pobytu na podwórku. Kontaktu ze słońcem nic nie zastąpi, nawet wizyty w solarium. Sztuczne słońce jest szkodliwe. Zabawy z rówieśnikami na świeżym powietrzu poprawiają kondycję, a także relacje społeczne. Dziecko będzie zdrowsze i nie wyrośnie na samotnika.

Teraz już wiadomo, dlaczego w Wielkiej Brytanii jest tylu małych pacjentów leczących się z otyłości. Winne jest nie tylko kaloryczne jedzenie przygotowywane w barach szybkiej obsługi.