
No i zaczyna nową dietę: na śniadanie zwykle zjada 1 kawałeczek chrupkiego pieczywa z łyżeczką białego sera i plasterkiem pomidora, obiad- plasterek piersi z kurczaka i 1 marchewka, na kolację mały jogurcik light. I podobnie przez kolejne dni.
Nie muszę mówić, że chodzi ciągle głodna i już 10 minut po śniadaniu myśli o obiedzie. Nie ma na nic siły ani ochoty. W 3 dniu robi jej się słabo i ciągle boli ją głowa, już ma ochotę przerwać dietę, ale staje na wadze i widzi 2kg mniej. Dieta działa, więc męczy się dalej.
Samopoczucie ma coraz gorsze, ale to nic bo chudnie, to jest najważniejsze. Po tygodniu nareszcie koniec diety. Waga pokazuje 4,5 kg mniej. No super -myśli sobie. Zasłużyłam na porządny posiłek, przecież schudłam- powtarza sobie jedząc schabowego z frytkami i popijając colą. Potem jeszcze porcja lodów z polewą czekoladową i bitą śmietaną na deser - nagroda za dzielne przestrzeganie diety. Następnego dnia ważenie i wielkie rozczarowanie- 1,5 kg więcej! Jak to możliwe?! Przytyć tyle w ciągu 1 dnia zaledwie? O nie, tak być nie może - mówi. Znowu wraca do diety. Trzyma się dzielnie do czasu imienin koleżanki. Gdy na stole pojawia się ulubiona szarlotka nie wytrzymuje i sięga po kawałek, potem następny i kolejny… Po czwartym stwierdza, ze wystarczy.
[-------]
Wyrzuty sumienia są tak wielkie, ze postanawia już do końca dnia nic nie jeść. Trzyma się dzielnie do czasu powrotu do domu. Niestety, pech chciał, że w drodze do domu mija

Jest weekend, znajomi zapraszają ją na grilla - głodzi się cały dzień, aby wieczorem móc zjeść kawałek karkówki i wypić piwko. Ale tylko jeden kawałek i jedno piwo obiecuje sobie. Gdy zjawia się, pochwały na temat tego jak to pięknie schudła nie ustają. Zachęcona tym, że tak świetnie już wygląda zapomina na chwilę o diecie i w jej żołądku ląduje kilka kawałków karkówki popijanych kolejnymi puszkami piwa.
Wyrzuty sumienia pojawiają się następnego dnia. Więc co? Znowu dieta. Aż któregoś dnia gdy jest sama w domu nie wytrzymuje i zaczyna jeść: najpierw kabanos, potem kawałek żółtego sera, 2 batony, potem gotowany kurczak, który był przygotowany na jutrzejszy obiad, paczka ciastek zakupionych na wypadek wizyty niezapowiedzianych gości i litr coli light. W czasie tej uczty czuje dziwną radość, ale nie trwa ona długo pojawiają się gigantyczne wyrzuty sumienia i strach przed przytyciem. Uczta kończy się w toalecie. Po zwymiotowaniu wszystkiego jest lepiej. Odczuwa wyraźną ulgę, do czasu następnego ataku obżarstwa, które znowu kończy się prowokowaniem wymiotów. Takie napady na lodówkę zdarzają się coraz częściej, czasami nawet codziennie….
Opisany przypadek to często powtarzający się schemat wśród coraz młodszych dziewczyn. Straciły one niestety kontrolę nad własnym odżywianiem. Zabrnęły w ślepą uliczkę, z której nie potrafią znaleźć wyjścia. Ich dni dzielą się na te kiedy trzymają dietę i te kiedy mają niekontrolowane napady na jedzenie.
Takie zachowanie wymaga pomocy specjalistów: psychologa i psychiatry, lekarza, a także dietetyka, który powoli i z dużą dozą ostrożności powinien nauczyć chorej zdrowych nawyków żywieniowych. Zlekceważenie sygnałów może zakończyć się tragicznie.
Marzena Chudek - Dietetyk
www.fit.pl