Do Rzecznika Praw Obywatelskich wciąż płyną pytania i skargi. Rodzice i pedagodzy spekulują, czy warto odbierać dzieciom rok dzieciństwa, by wcześniej rozpoczęły naukę w szkole?
Jeszcze nie wiadomo, jak ma wyglądać edukacja 6-latka w klasie pierwszej, dlatego rodzice nie są przekonani,czy ten pomysł nie będzie miał negatywnych skutków dla dzieci. Wiadomo jednak, że 6-latki pojawiają się w szkole w roku szkolnym 2012/13.
MEN przekonuje, że takie rozwiązanie jest próbą dostosowania naszego systemu edukacyjnego dla norm i systemów unijnych. W przyszłym roku do szkoły pójdą zatem siedmiolatki po zerówce oraz sześciolatki, których rodzice zdecydują się na to rozwiązanie.
Argumentem pomysłodawców jest także fakt, że wcześniejsze rozpoczęcie nauki to także wcześniejsze jej zakończenie i szybsze wkroczenie na rynek pracy. Rodzicom także nie podoba się ten pomysł. Podkreślają, że współcześnie młodzież i tak dość wcześnie zaczyna pracę już na początku studiów, co niejednokrotnie odbywa się kosztem nauki.
Urzędnicy przekonują, że pomysł ma przede wszystkim wyrównać szansę dzieci z rodzin inteligenckich, niewykształconych, bogatych i średniozamożnych, z miast i wsi.
Problemem pojawia się od strony psychologicznej i pedagogicznej. Dzieci, nieśmiałe trudno adaptujące się do nowego środowiska będą miały trudniejszy start, jeśli w wieku siedmiu lat będą już w szkole, a trafią tam jako 5 latki. System może postawić im zadnia ponad siły. Tym bardziej rodzice mogą nie być przygotowani do pomocy dziecku a Ci, którzy nie będą tego robić, pozostawią dziecko w poczuciu nieprzyjaznej szkoły.
Jeśli zaś cześć przedszkolaków pójdzie wcześniej do szkół, rodzice boją się, że placówki będą zamykane ze względu na szybkie przejście do szkoły, co stanie się z dziećmi, których rodzice nie podejmą decyzji o wcześniejszym starcie w szkole? Tylko 3 % rodziców, chce posłać dzieci we wrześniu do szkoły.
Jak reforma przyjmie się i jakie będzie miała konsekwencje? Rodzice i dzieci dowiedzą się prawdopodobnie na własnej skórze już za rok.
www.fit.pl