Początkowe obietnice budowy fitnessowej potęgi okazały się bez pokrycia. Agresywna kampania reklamowa prowadzona przez odpowiedzialnych za rozwój sieci w Łodzi, Warszawie, Wrocławiu, Katowicach i Częstochowie przyciągnęła wielu klientów. Zakup długoterminowych karnetów na treningi z wykorzystaniem technologii EMS wiązał się często z zaciąganiem bankowych pożyczek, które były wręcz sugerowane przez przedstawicieli firmy.
Kiedy bańka biznesu została nadmuchana do granic, zaczęła pękać. Kolejne studia w Warszawie, Wrocławiu i Łodzi znikały z dnia na dzień, zostawiając klientów z niewykorzystanymi treningami i długami do spłacenia, a trenerów bez pracy i wynagrodzenia. W sieci internetowej i na portalach społecznościowych pojawiły się grupy dla osób pokrzywdzonych przez spółkę z o.o.
Na Facebooku można znaleźć wpisy zrozpaczonych klientów i pracowników:
"Czy na tej grupie są aktualni pracownicy ze studiów, które nie zostały jeszcze zamknięte? Czy otrzymaliście już wypłaty? Co robić?"
"Cześć, dziś miałam mieć trening w Katowicach, na szczęście jeden z ostatnich – pusto i ciemno. Ostatnio namówiłam koleżankę na zakup karnetu. Doradźcie, co zrobić, aby odzyskać kasę?"
Trwa walka klientów o odzyskanie pieniędzy zainwestowanych w zdrowie, często na kredyt. Na stronie internetowej Body Ten 20+ pojawiło się jedynie oświadczenie prasowe, w którym sieć informuje o złożeniu wniosku o upadłość i wyraża żal. Były wywiady, targi, zapowiedzi i zaszczyty na łamach pism branżowych – teraz pozostał jedynie niesmak, czytamy na forach internetowych.
Przykład BodyTec 20 i BodyTec 20+ powinien być ostrzeżeniem i nauczką dla wszystkich, którzy są nakłaniani do zaciągania finansowych zobowiązań długoterminowych w imię dobrego zdrowia i lepszego jutra.
