Owłosienie, muskulatura i tembr głosu są widoczną informacją o poziomie testosteronu, czyli hormonu świadczącego o męskiej witalności. To właśnie po niskim głosie kobiety odróżniały dojrzałego mężczyznę od młodzieniaszka, który nie nadawał się jeszcze na ojca. Naukowcy twierdzą jednak, że sposób dekodowania takich informacji jest błędny.
Badacze z University of Western Australia pod wodzą profesorów Leigh Simmonsa, Marianne Peters oraz Gillian Rhodes są przekonani, że o ile umięśnienie i niski tembr głosu świadczą o „kipieniu” testosteronem, to nie jest to wcale dobra wiadomość. Testosteron w dużych ilościach wręcz osłabia jakość nasienia.
By dowieść swojej tezy naukowcy poprosili grupę kobiet o wysłuchanie nagrań 54 męskich głosów i zaznaczenia tych, które uważały za atrakcyjne. Zdecydowana większość za zmysłowe uznała niskie głosy. Potem przebadano materiał genetyczny każdego z mężczyzn. Okazało się, że ci, których głos był wabikiem dla kobiet mają gorszej jakości nasienie. Ich słabą stroną była niska ilość plemników.
Paradoksalnie atrakcyjni mężczyźni mieliby więc największe trudności z zapłodnieniem partnerki. Być może matka natura zastosowała w tym przypadku zasadę „coś za coś”. Jednym dała męskie głosy i muskulaturę, innym mniejszą atrakcyjność za to lepsze plemniki.
www.fit.pl