Jeszcze kilka miesięcy temu nie umiała tańczyć, a w ostatni weekend wygrała czwartą edycję „Tańca z gwiazdami”. Takie określenia jak „królowa rumby” nie są przypadkiem. A zasłużyła sobie na to ciężka pracą.
Przykład Kingi Rusin pokazuje, że każdy może nauczyć się tańczyć i to na przyzwoitym poziomie. Ale myli się ten, który myśli, że to proste. Kinga spędziła ze swoim partnerem c na sali treningowej ponad 370 godzin, kolorowa prasa rozpisywała się o siniakach, która nabiła sobie na treningach, a tuż przed finałem programu zasłabła podczas prób. To tylko pokazuje jak wyczerpującym i wymagającym zajęciem jest taniec. Ale żeby usłyszeć z ust sędziującej na międzynarodowych turniejach tanecznych Iwony Pavlovic, że jest się „królową rumby” trzeba dać z siebie wszystko. I Kinga to zrobiła.
W wywiadach prasowych wiele razy podkreślała, że start w programie dużo ja kosztował. - Wracam o pierwszej w nocy kompletnie nieprzytomna. Gdybym tylko mogła trochę mniej pracować – narzekała.
Jakby tego było mało, podczas treningów odnowił jej się uraz kręgosłupa z czasów, gdy jeździła na nartach. To utrudniało jej nie tylko taniec, ale i chodzenie. Kinga pokazała jednak, że ma żelazny charakter i nie przerwała treningów. A efekt jej wytrwałości podziwiało w ubiegłą niedzielę ponad 6 milionów widzów.
Kinga Rusin jest absolwentką italianistyki i dziennikarstwa. Ma 35 lat, jest zodiakalną Rybą i uwielbia pływać. Współpracowała z Programem 1 Telewizji Polskiej i miesięcznikiem Twój Styl. Nagrodzona "Wiktorem" w kategorii telewizyjne odkrycie roku. Razem z Marcinem Mellerem prowadzi weekendowy magazyn "Dzień dobry TVN". Zanim podjęła decyzję o udziale w "Tańcu z gwiazdami" miała poważne wątpliwości i długo się zastanawiała. Zgodziła się jednak, bo miała ochotę na… szaleństwo i postanowiła zrobić coś dla siebie. Jak przyznaje, taniec kojarzy się jej ze swobodą, wyzwala kobiecość i jest jak nauka obcego języka - języka ciała.
W wywiadach przyznawała, że ostatni raz wyszła potańczyć... 15 lat temu. Kciuki za swoją mamę trzymały dwie córki Kingi - 10-letnia Pola i 6-letnia Iga. Okazało się, że skutecznie.