- Albert Jankowski - Za nami Igrzyska Europejskie 2023, które wiem, że śledziłaś, a nawet przez moment byłaś wodzirejką prowadzącą doping. Polacy zdobyli aż 50 medali – o 16 więcej niż na wszystkich poprzednich edycjach. Czy twoim zdaniem ten sukces wynika z jakieś zmiany w polskich związkach sportowych, jest kwestią tego, że byliśmy gospodarzami czy może z czegoś jeszcze innego?
- Maja Włoszczowska - Najbardziej kwestia tego, że byliśmy gospodarzami. Nie wydaje mi się, żeby w ostatnim czasie nastąpiła jakaś znacząca zmiana w zarządzaniu polskim sportem. Większość naszych reprezentantów mogła rywalizować na dobrze im znanych obiektach, plus oczywiście jako gospodarz mogliśmy wystawić szerszy skład. Doping naszych kibiców też zrobił swoje. Natomiast nie przekładałabym tegorocznego sukcesu na igrzyska olimpijskie jakie czekają nas w przyszłym roku w Paryżu, bo to jednak zupełnie inna impreza.
- AJ - Jak już wspomniałem wcześniej, byłaś wodzirejką w trakcie zawodów w kolarstwie górskim w Krynicy Zdrój na tegorocznych Igrzyskach Europejskich. Przygotowywałaś się jakoś do tej roli czy wszystko jednak wyszło spontanicznie?
- MW - To było bardzo spontanicznie. Ogólnie byłam obecna w trakcie całych igrzysk z racji bycia członkiem komisji koordynacyjnej, a wiadomo, że jak odbywała się rywalizacja w kolarstwie górskim, to nie mogło mnie tam zabraknąć. Znałam ludzi, którzy zajmowali się tam organizacją MTB, więc spontanicznie wzięłam udział w komentowaniu wyścigów, jak i podgrzewaniu atmosfery na trybunach.
- AJ - W tym roku polska reprezentacja w MTB nie zajęła najwyższych lokat w trakcie Igrzysk. Jest to twoim zdaniem tymczasowy stan polskiego MTB, który powinien niedługo się zmienić, czy raczej na sukcesy przyjdzie nam jeszcze poczekać?
- MW - Generalnie uważam, że nasze wyniki są bardzo satysfakcjonujące patrząc na to na jakim poziomie jesteśmy na tle Europy, więc gratulacje naszym zawodnikom zdecydowanie się należą. Ola Podgórska, Krzysiek Łukasik oraz Bartek Wawak zaprezentowali się przyzwoicie w okolicach 20 miejsca. Na pewno Bartka Wawaka stać na więcej, ale on generalnie miał trudny sezon – miał on kończyć karierę, bardzo późno rozpoczął przygotowania, więc ta forma nie była optymalna. Niestety obecnie nie mamy zawodników na medale i pod tym względem musimy uzbroić się w cierpliwość i czekać aż urosną kolejne talenty. Jednak na nasze obecne wyniki nie powinniśmy narzekać. Poziom obecnie jest tak wysoki, że to bardzo często szczęście decyduje o tym kto zajmie miejsce 5, a kto 25.
- AJ - My kibice oczywiście liczymy na jak najlepsze wyniki polskich reprezentantów i dalej wspieramy naszych zawodników. Jednak, by dbać o przyszłość polskiego sportu niezwykle ważne jest szkolenie i inspirowanie młodzieży. Byłaś w tym roku ambasadorem fundacji Pho3nix, która aktywizuje naszą młodzież na imprezach z cyklu CIECH Tri Tour – JBL Triathlon Poznań i JBL Triathlon Sieraków. Czy uważasz, że dzieci w dzisiejszych czasach mają lepsze bądź gorsze warunki do wejścia w świat sportu?
- MW - Jest to złożona kwestia. Z jednej strony jest łatwiej, bo jest pełno nowej infrastruktury. Jeśli chodzi o MTB, to powstają pumptrucki, bike parki, mnóstwo ścieżek rowerowych, czy szkółki kolarskie. Z drugiej strony, jeżeli chodzi o te mniej popularne dyscypliny, to jest mniej klubów i dużo mniej osób angażujących się społecznie w rozwój tych dyscyplin. Świat pędzi do przodu i często brakuje czasu na szkolenie młodzieży. Na pewno łatwiejsze stało się trenowanie takie już typowo zawodowe, które teraz w dużej części może odbywać się w formie współpracy zdalnej przy pomocy aplikacji i kontaktu online. Wracając do tematu dzieci - na pewno problemem jest ilość otaczających ich „rozpraszaczy”. Wiadomo, że dzieciaki bardzo chętnie sięgają teraz po różną elektronikę, od której ciężko je oderwać. W dodatku jest też bardzo szeroka gama rozrywek po jakie można sięgnąć, więc ciężej jest się zdecydować jak spędzić czas. Kiedyś w telewizji, kiedy leciał wyścig pokoju, to wszyscy chcieli być kolarzami, bo w telewizji nie było niczego innego. Teraz jest tego tak dużo, że dzieciaki są rozproszone, ciężko im się jakoś ukierunkować na jakieś konkretne zajęcie. W dodatku rodzice też mają coraz mniej czasu i często idą na skróty zostawiając dziecku tablet, by mieć czas na własny odpoczynek. Możliwości jest teraz o wiele więcej, ale panuje też większy chaos i wymaga to od rodziców więcej zaangażowania i skoncentrowania, by pomóc dziecku odnaleźć jakąś pasję. Dlatego cieszę się, że mogę współpracować z fundacją Pho3nix, podoba mi się idea łączenia zawodów dla dorosłych i dzieci, dzięki czemu cała rodzina cieszy się wspólnym weekendem. Fundacja Pho3nix robi naprawdę dobrą robotę aktywizując dzieci, również te, które z różnych przyczyn nie mają możliwości odkryć swojej pasji w sporcie.
- AJ - Myślisz, że gdyby Maja włoszczowska urodziła się w 2005 roku, to by osiągnęła takie same sukcesy?
- MW - Nie jesteśmy w stanie tego sprawdzić, więc nie chciałabym nadmiernie gdybać. Myślę, że jakbym trafiła wcześnie na rower to owszem. Ciężka praca to podstawa, ale znaczenie ma również talent, choć nie wykluczam, że w wyniku tego trwającego rozproszenia do kolarstwa górskiego bym nie trafiła. U mnie to był naprawdę przypadek, bo nie planowałam być zawodowym sportowcem. Po występach na lokalnych zawodach jeden trener zaprosił mnie na treningi i tak trafiłam do klubu. Na pewno dzisiaj łatwiej byłoby mi połączyć treningi i studiowanie, wtedy znajomi z roku skanowali mi notatki w zaprzyjaźnionym magazynie rowerowym i je wysyłali, a ja coś próbowałam z nich rozszyfrować. Dzisiaj wszystko jest „online” i łatwiej to pogodzić. Dzieciom w obecnych czasach mogę pozazdrościć infrastruktury oraz to ile wiedzy jest dostępnej. Za moich czasów jeździło się po prostu w terenie i mało kto myślał o treningu techniki. Teraz zaczynając w młodym wieku jesteśmy w stanie już jako nastolatek jeździć naprawdę świetnie technicznie, kiedy ja jako nastolatka tak naprawdę dopiero zaczynałam o tym myśleć.
- AJ - Dziękuje ci bardzo za rozmowę.
- MW - Ja również dziękuje!
fot. CIECH TRI TOUR