Fitness to jedna z najlepszych rzeczy, jakie mogłam sama dla siebie zrobić… – takiego zdania jest Monika Sawicka, autorka książki „Siedem kolorów tęczy” i założycielka Fundacji Vade-Mecum – Chodź ze mną. O tym, jak dba o swoje zdrowie opowiada redakcji FIT.pl
– Skąd wziął się pomysł na tak aktywne ćwiczenia?
Do fitness klubu zapisałam się 15 miesięcy temu za namową przyjaciółki, która po kilku wizytach złożyła broń i wróciła do pałaszowania klusek śląskich i kopytek. Ja zostałam. I to była jedna z najlepszych rzeczy w moim życiu, jakie mogłam sama dla siebie zrobić.
– Spędza Pani dużo czasu na siłowni, uprawiając spinning…
Od poniedziałku do piątku ćwiczę rano na aerobach (bieżnia, stepper, itp.), uprawiam spinning – jazda grupowa wyczynowa na rowerach stacjonarnych, do muzyki, z grą świateł i trenerem prowadzącym. Tracę około 800 kalorii i pokonuję 20 km, jak w Tour De France.
Przebieram się i wracam na salę – wiosła i ćwiczenia z wolnym obciążeniami (hantle) - ramiona, kark też są ważne. Wychodzę koło południa.
Soboty i niedzielę zaczynam dwoma spinningami pod rząd. Później siłownia.
– W jaki sposób dopinguje się Pani do tak intensywnych ćwiczeń?
Nie muszę się dopingować. Ćwiczenia są już dla mnie jak poranna toaleta, mycie zębów. Kiedy jestem chora lub wyjazdy uniemożliwiają mi pójście na siłownie, jestem na głodzie. Ciało domaga się stałej dawki wysiłku i adrenaliny. Dusza też.
Poza tym niesamowitym uczuciem jest obserwowanie jak zmienia się ciało, kształtują mięśnie, znika tkanka tłuszczowa. Choć waga długo stoi w miejscu, a nawet chwilami idzie w górę (mięśnie są cięższe niż tkanka tłuszczowa), to nasza sylwetka się zmienia. Zmiany zewnętrzne powodują zmiany emocjonalne także – zwiększa nam się samoocena, pewność siebie, atrakcyjność i samopoczucie. Mniej chorujemy. Nie mamy zadyszki. Zwyczajnie jesteśmy młodsi i jest w nas więcej energii, więcej życia.
[-------]
– Pani ulubione ćwiczenia…
Wszystkie, które powodują, że muszę przebierać się co najmniej trzy razy. Czyli skuteczne. Lubię stepper – pozwala ładnie ukształtować nogi. Najbardziej kocham rower i spinning.
– Gdzie Pani lubi ćwiczyć?
Zdecydowanie wolę obiekty zamknięte. Może ze względu na obecność ludzi. Też są potrzebni. Oprócz ćwiczeń można też porozmawiać, pośmiać się, znaleźć temat do książki, felietonu. Ale także nawiązać przyjaźnie.
– Czy oprócz ćwiczeń stosuje Pani dietę?
Jasne. Dieta nazywa się NŻT– czyli w wolnym tłumaczeniu – nie żryj tyle.
Tak serio – nie jem dużo. Jest kilka podstawowych zasad, których należy przestrzegać – nie jeść po 19-stej. Jeść regularnie: 5-6 razy dziennie, ale dokładnie o tych samych godzinach. Nie pić podczas jedzenia, lecz 30 minut po. Ograniczyć węglowodany (przede wszystkim słodycze) i tłuszcze. I należy pamiętać, że niejedzenie w efekcie prowadzi do efektu jojo i gwałtownego przyrostu wagi.
– Jaki jest Pani ulubiony sport zimowy?
Narty. Ale niestety nie jeżdżę regularnie. Obiecuję sobie, że to się zmieni. Świetnie działają na talię, uda, łydki.
– Jaką formę aktywności na jesienne dni poleca Pani naszym czytelnikom?
Jesienią można chodzić na długie spacery, jeśli pogoda sprzyja. A bardziej aktywni powinni dwa razy w tygodniu odwiedzać pływalnię. Zalecałabym też saunę.
rozmawiała: Magdalena Fularska
www.fit.pl