Przygodę z pływaniem zaczęła zupełnie przypadkiem, bo lekarz skierował ją na basen z powodu krzywego kręgosłupa i wystających łopatek. Sięgnęła po najwyższe sporowe laury, ale później los nie był dla niej łaskawy. Dziś znów marzy o sportowych sukcesach i dobrym występie na olimpiadzie w Londynie.
Jak Otylia Jędrzejczak dba o zdrowie?
Na dzień dzisiejszy moje życie opiera się na przygotowaniach do zawodów. Wszystko jest temu podporządkowane – jedzenie, trening i aktywność fizyczna poza wodą. Przyznam się, że jeżeli mam dłuższą przerwę wszystko odpuszczam i jestem wtedy leniuchem. Chociaż jestem świadoma tego, że jak zakończę karierę sportową będę musiała na to zwrócić największą uwagę.
Żeby nie przytyć?
Dokładnie, ponieważ pływacy po zakończeniu kariery często przybierają bardzo szybko na wadze. No ale mam nadzieję, że sobie spokojnie z tym poradzę.
Jestem tego pewien. Wiem też już teraz korzystasz często z fitness klubu...
Ostatnio bardzo polubiłam spinning. Naprawdę uwielbiam te zajęcia. Wydaje mi się, że właśnie one plus jakieś ćwiczenia aerobikowe będą dla mnie sportowym odbiciem po zakończeniu kariery.
Ale z wody na pewno nie zrezygnujesz?
Kocham wodę i w niej zawsze będę się bardzo dobrze czuła. Mam nadzieję, że nie dostanę tak zwanego wstrętu do wody.
Jak wygląda teraz twoja dieta?
Od trzech miesięcy nie jem słodyczy. Byłam chora na ich punkcie, uwielbiałam ciastka, czekoladki i tak dalej. Ale nigdy nie słodziłam ani kawy ani herbaty. Ograniczam węglowodany, ale takie stworzone przez nas, a nie przez naturę, czyli na przykład makarony. Tym bardziej, że nie przepadam za nimi, bardziej wolę ryż i kaszę. Nasz organizm zmienia się z roku na rok, lubimy konkretne produkty, potem przestajemy je lubić. Tak naprawdę cały czas modyfikuję dietę do tego co robię i do tego co lubię.
Otylia, dziękuję za rozmowę i powodzenia w Londynie.
Dziękuję również. Trzymajcie kciuki.
rozmawiał: Łukasz Pęksyk