Swoją niezwykłą podróż rozpoczął 15 września 2024 roku w nowojorskim Central Parku. Stamtąd ruszył do Waszyngtonu i Chicago, a następnie pokonał legendarną trasę Route 66, by ostatecznie dotrzeć do Los Angeles i zakończyć bieg w San Diego.
Finałowy krok na wyznaczonej trasie postawił 2 lutego około godziny 23 czasu polskiego. Po przebiegnięciu tysięcy kilometrów i setek godzin wysiłku, na mecie opisał swoje samopoczucie jako stan, jakby „przejechał po nim czołg”. Mimo to podkreśla, że było to niezapomniane doświadczenie, choć po raz pierwszy w życiu zwątpił w swoje możliwości.
Bieg z misją: inspiracja dla innych
Tomasz Sobania wielokrotnie podkreślał, że jego celem było nie tylko pokonanie tej niesamowitej trasy, ale także inspirowanie innych.
– Chciałem pokazać, że każdy może więcej, niż myśli. Pochodzę z małego miasteczka, bez szczególnych możliwości na starcie, ale z wielkimi marzeniami udało mi się osiągnąć coś, co wydawało się niemożliwe – mówił po zakończeniu biegu.
To wyzwanie było jego największym marzeniem, nad realizacją którego pracował przez cztery lata. To właśnie ta myśl, a także wsparcie ekipy towarzyszącej mu w przyczepie kempingowej, pomagały mu przetrwać najtrudniejsze chwile.
„Najdłuższa psychiczna i fizyczna harówka w życiu”
Dla Sobani nie same kilometry czy spotkani ludzie stanowią miarę tego sukcesu, ale droga, którą musiał przejść, by doprowadzić ten projekt do końca. Bez dużych środków, znajomości, czy wcześniejszych doświadczeń w USA zorganizował i ukończył pięciomiesięczny bieg, który sam określił jako „najdłuższą psychiczną i fizyczną harówkę w życiu”.
Podczas wyprawy Tomasz spał średnio 9–10 godzin dziennie i przeznaczał około 12 godzin na regenerację. Pierwszy pełny dzień odpoczynku miał dopiero po 36 maratonie, gdy dotarł do Chicago.
Ekstremalne wyzwania to jego znak rozpoznawczy
Bieg przez USA to nie jedyne wyzwanie, jakie podjął Sobania. W czerwcu 2023 roku ukończył trasę z Chorzowa do Maratonu w Grecji i z powrotem, pokonując 3600 km. Jeszcze wcześniej, w 2022 roku, przebiegł 60-dniowy dystans ze stadionu Piasta Gliwice do Camp Nou w Barcelonie, gdzie spotkał się z Robertem Lewandowskim.
Z kolei w 2021 roku dotarł do Rzymu, gdzie wziął udział w audiencji u papieża i zebrał 50 tys. złotych na leczenie chorej na nowotwór dziewczynki.
Jego historia to dowód na to, że determinacja i pasja potrafią pokonać wszelkie przeszkody.