Nie oszukujmy się, zmiana sylwetki to jest proces. Dlatego nie ma patentów na jej natychmiastową poprawę – takich, które byłyby skuteczne i przede wszystkim bezpieczne dla organizmu. Ale dla tych, którzy „zaspali” z przygotowaniami do sezonu bikini jest też dobra wiadomość. Przy dużym zaangażowaniu widoczne efekty możemy osiągnąć już w 3-4 tygodnie. Warunkiem jest kombinacja ćwiczeń, właściwej diety, a także odpowiednio długiego odpoczynku.
„Oczywiście musimy więcej się ruszać, ale uwaga - nie chodzi tu o intensywność, ale o częstotliwość. Czyli innymi słowy jeżeli do tej pory nie byliśmy stałym bywalcem klubu fitness, nie rzucajmy się nagle na wyczerpujące ćwiczenia czy dwugodzinne treningi. Ale za to ćwiczmy częściej. W okresie przedurlopowego „last minute” może to być nawet dwa razy dziennie. Trenujemy wtedy krócej, na przykład rano półgodziny biegania, a po pracy półgodziny treningu w klubie. Chodzi o to, aby cały czas stymulować metabolizm regularnym wysiłkiem fizycznym.” – mówi Michał Kowalski, trener sieci klubów CityFit.
Ważne jest również to od jakiego stanu wyjściowego zaczynamy. Jeżeli ktoś ma sporą nadwagę albo jego aktywność fizyczna w ostatnim okresie była ograniczona do minimum, to korzystaną zmianą będzie już codzienny spacer. Wychodzimy z domu i szybko maszerujemy 15 minut w jedną stronę, 15 minut w drugą stronę. Jak spacerowicze i początkujący biegacze mogą określić właściwe tempo?
„Po pierwszych 15 minutach sprawdzamy czy plecy są mokre, a jednocześnie kontrolujemy oddech. Przy właściwym tempie oddech jest przyspieszony, ale ciągle możemy swobodnie rozmawiać (bez zadyszki). To uzupełniamy wieczornym treningiem, na przykład w klubie fitness. Mogą to być grupowe zajęcia fitness, ćwiczenia na maszynach, z trx-em czy ketteball’ami. Jeżeli zdecydowaliśmy się ćwiczyć codziennie, to dobrze jest miksować te aktywności. Wtedy nasze ciało poddawane jest różnorodnym bodźcom, przez co działamy bardziej efektywnie.” - dodaje ekspert CityFit.
Dobrym rozwiązaniem są również zajęcia z trenerem personalnym. Mogą to być sesje indywidualne, ale coraz częściej przybierają one postać zajęć grupowych. Nie ma głośnej muzyki, ćwiczy się wolniej i w małych grupach. Główny nacisk kładziony jest na prawidłową technikę, a trener obserwuje i kontroluje wszystkich ćwiczących.
„Takie zindywidualizowane podejście pozwala na lepsze korygowanie błędów oraz dostosowywanie ćwiczeń do konkretnych potrzeb uczestników. Dzięki temu trening jest bardziej efektywny, a rezultaty przychodzą szybciej.” – mówi Michał Kowalski.
Niezależnie od formy, jaką wybierzemy, warto pamiętać, że wakacje to bardzo dobry okres na rozpoczęcie aktywności. Mamy deadline, jakim jest zbliżający się urlop i określony czas na osiągnięcie rezultatu. Tak silna motywacja, może przynieść naprawdę dobre efekty. A dzięki temu jest duża szansa, że złapiemy bakcyla i po urlopie wrócimy do fitness klubu.
www.fit.pl