Amerykańscy naukowcy odkryli nowy sposób na piękną opaleniznę bez konieczności wystawiania się na słońce. Ciemniejszy odcień skóry ma zapewnić specjalny krem, który jednocześnie będzie chronił przed nowotworami – pisze „The New York Times”.
Pomysł niby nie wydaje się odkrywczy, bo już teraz na kosmetycznym rynku jest przynajmniej kilkadziesiąt specyfików, które nadają skórze mniej lub bardziej piękny odcień przypominający opaleniznę. Są też zabiegi polegające na spryskiwaniu skóry specjalną substancją, barwiącą ją na przypominający opaleniznę kolor (airbrush). Pomysł naukowców z Bostonu nie polega jednak na opracowaniu nowej wersji barwiącego kremu. Ich specyfik ma za zadanie pobudzać komórki skóry do wytwarzania melaniny - ciemnego pigmentu, który nadaje kolor i chroni skórę przed szkodliwym promieniowaniem ultrafioletowym.
Naukowcy przeprowadzili już szereg doświadczeń na myszach. Po kilku dniach stosowania kremu, u myszy pojawiła się lekka opalenizna. Po kilku tygodniach, myszy o naturalnie jasnej skórze i rudym owłosieniu były niemal czarne. Stwierdzono też, że u myszy poddanych działaniu kremu znacznie spadło ryzyko występowania raka skóry. Ale do używania tego specyfiku przez ludzi droga jeszcze daleka. Kosmetyk musi jeszcze przejść szereg laboratoryjnych badań.
Jeśli badania okażą się pomyślne, może to oznaczać, że każdy – nawet osoby o jasnej i wrażliwej cerze będą mogły sobie pozwolić na ciemną opaleniznę bez ryzyka chorób skóry. I nie będzie to jedynie powierzchowne zabarwienie skóry, jak w przypadku samoopalaczy, ale prawdziwa opalenizna, pochodząca od własnych komórek organizmu.
Substancją, której naukowcy użyli do wywołania opalenizny jest forskolina, uzyskiwana z pokrzywy indyjskiej. Właśnie trwają badania nad jej właściwościami i możliwością ewentualnego zastosowania jako substancji zapewniającej bezpieczne opalanie. Trzeba też sprawdzić, czy manipulowanie poziomem substancji odpowiedzialnej za opalanie nie spowoduje niebezpiecznych zmian w skórze.