
Naukowcy przeprowadzili już szereg doświadczeń na myszach. Po kilku dniach stosowania kremu, u myszy pojawiła się lekka opalenizna. Po kilku tygodniach, myszy o naturalnie jasnej skórze i rudym owłosieniu były niemal czarne. Stwierdzono też, że u myszy poddanych działaniu kremu znacznie spadło ryzyko występowania raka skóry. Ale do używania tego specyfiku przez ludzi droga jeszcze daleka. Kosmetyk musi jeszcze przejść szereg laboratoryjnych badań.
Jeśli badania okażą się pomyślne, może to oznaczać, że każdy – nawet osoby o jasnej i wrażliwej cerze będą mogły sobie pozwolić na ciemną opaleniznę bez ryzyka chorób skóry. I nie będzie to jedynie powierzchowne zabarwienie skóry, jak w przypadku samoopalaczy, ale prawdziwa opalenizna, pochodząca od własnych komórek organizmu.
Substancją, której naukowcy użyli do wywołania opalenizny jest forskolina, uzyskiwana z pokrzywy indyjskiej. Właśnie trwają badania nad jej właściwościami i możliwością ewentualnego zastosowania jako substancji zapewniającej bezpieczne opalanie. Trzeba też sprawdzić, czy manipulowanie poziomem substancji odpowiedzialnej za opalanie nie spowoduje niebezpiecznych zmian w skórze.