Bieganie to nie tylko sport, ale dla wielu osób sposób na życie, pasja i forma niesienia pomocy innym. Przemek, bohater naszego wywiadu, łączy te trzy aspekty, podejmując ekstremalne wyzwania biegowe, które zamienia w akcje charytatywne. Przebiegł już dziesiątki maratonów, a jego determinacja w pomaganiu innym jest równie wielka, jak wytrzymałość fizyczna. W naszej rozmowie opowiada o tym, skąd wzięła się jego miłość do długodystansowego biegania, jak wygląda jego codzienna rutyna oraz jak każdy z nas może włączyć się w jego charytatywne projekty.
Skąd wzięła się Twoja pasja do biegania i dlaczego od razu ciągnęło Cię do długich dystansów?
Bieganie zawsze było obecne w moim życiu, początkowo jako element rozgrzewki przed siłownią czy sportami walki. Od samego początku zauważyłem, że bieganie w spokojnym tempie na dłuższe dystanse daje mi ogromną satysfakcję. Stało się dla mnie formą medytacji i sposobem na odnalezienie wewnętrznego spokoju. Z czasem pojawiła się myśl – dlaczego nie spróbować maratonu? I tak to się zaczęło.
Opowiedz proszę o założonej przez Ciebie akcji charytatywnych maratonów.
Pomysł narodził się, kiedy postanowiłem przebiec 10 maratonów w 10 dni. Chciałem, by moje kilometry miały znaczenie nie tylko dla mnie, ale także dla kogoś, kto naprawdę potrzebuje pomocy. Udało się znaleźć sponsorów, a przy okazji poznałem Milenkę, której pomagam do dziś. To była decyzja, która zmieniła moje podejście do biegania i pokazała mi, jak sport może łączyć ludzi we wspólnym celu.
Jak wygląda Twoja codzienna rutyna podczas takich ekstremalnych wyzwań – jak się regenerujesz, co jesz, ile śpisz?
Dzień zaczynam o 6:00 rano, a od poniedziałku do piątku normalnie pracuję. W trakcie wyzwań korzystam z diety pudełkowej na 3000 kalorii, ale dodatkowo jem wszystko, na co mam ochotę – organizm sam daje mi znać, czego potrzebuje. Sen to niestety najsłabszy punkt – adrenalina i kortyzol robią swoje, przez co zasypianie bywa trudne. Natomiast regenerację wspieram codziennym drenażem limfatycznym i fizjoterapią, co pomaga mi utrzymać organizm w dobrej kondycji mimo ogromnego wysiłku.
Czym różniło się przygotowanie do Twojego pierwszego charytatywnego maratonu od planu na 42 maratony w 42 dni?
Największa różnica to przede wszystkim ilość kilometrów pokonywanych na treningach – jest ich teraz znacznie więcej. Do tego dochodzi ogromna ilość logistyki, bo im większe wyzwanie, tym więcej rzeczy do zaplanowania – od organizacji trasy, przez kwestie zdrowotne, po zabezpieczenie finansowe dla podopiecznej akcji.
Jak można wesprzeć Twoją akcję i pomóc Milence? Czy planujesz jakieś wydarzenia, w które możemy się zaangażować?
W trakcie każdej akcji uruchamiam skarbonkę na platformie Siepomaga, gdzie każdy może wpłacić dowolną kwotę. Podczas wyzwań dostępne są również puszki, do których można wrzucić symboliczną złotówkę. Ważną rolę odgrywają też sponsorzy strategiczni, którzy przekazują środki na pomoc Milence, a w zamian ich logotypy umieszczane są na koszulkach dedykowanych danym projektom. Każda pomoc, nawet najmniejsza, ma ogromne znaczenie i daje mi dodatkową motywację do dalszego działania!