W ciągu ostatniego roku, jak podają przedstawiciele Home Broker, na podstawie GUS, firmy deweloperskie ruszyły z budową ponad 75 tys. mieszkań w Polsce. To najlepszy wynik od ostatnich siedmiu lat.
- Co więcej, statystyki GUS-u wskazują, że na bieżącej działalności się nie skończy, bo liczba pozwoleń na budowę również rośnie – zapewniają analitycy Home Broker.
Tak duża liczba nowych inwestycji jest stymulowana stabilnym popytem, który w najbliższych latach może jeszcze wzrosnąć, oczywiście pod warunkiem, że sytuacja makroekonomiczna nie ulegnie pogorszeniu. A w dodatku, jak wylicza GUS, prawie 45 proc. Polaków miało w 2013 r. przeludnione lokum. Z tak dużym odsetkiem mieszkańców posiadających zbyt ciasne własne „cztery kąty”, Polska zajmuje aż 26 miejsce w grupie 28 porównywanych krajów Europy. Daje to więc duży impuls do budowania kolejnych osiedli.
Klienci, zwłaszcza młode osoby, koncentrują się na tańszych mieszkaniach, często pytając o możliwość skorzystania z rządowego programu MdM przy kupnie lokum. Ten trend w naturalny sposób przyczynia się do rozwoju osiedli mieszkaniowych daleko od centrum lub też na przedmieściach czy nawet w tzw. miastach satelickich, znajdujących się wokół dużych aglomeracji. Na peryferiach ceny mieszkań mogą być nawet o połowę niższe od stawek dyktowanych w centrum. A tanie grunty oraz ich duża dostępność na miejskich obrzeżach będą dalej sprzyjać tzw. rozlewaniu się miast.
Choć nowe lokale sprzedają się dziś bardzo dobrze, ich oferta jest coraz większa. Deweloperzy coraz ostrzej konkurują ze sobą, już nie tylko atrakcyjną ceną lokali czy odpowiednim standardem budynku.
– Minęły czasy sprzedawania mieszkań na betonowej pustyni. Deweloperzy muszą pamiętać o zielonym otoczeniu osiedla a także o infrastrukturze, która w pełni zaspokoi wszystkie potrzeby przyszłych mieszkańców, od podstawowych zakupów i usług po rozrywkę oraz sport – tłumaczy Dominik Śliwowski, członek zarządu ITP S.A., dyrektor generalny Technogym Polska.
Suburbanizacją polskich miast są żywo zainteresowane kluby fitness, które szukają nowych rynków zbytu, zwłaszcza, że coraz więcej Polaków korzysta z tej formy sportu. Np., według badań Deloitte, w ubiegłym roku, w polskich klubach fitness ćwiczyło 2,73 mln osób, podczas gdy rok wcześniej liczba ta nie przekraczała 2,5 mln.
- Kluby fitness powstają głównie tam, gdzie mogą przyciągnąć najwięcej klientów. Będą więc to przede wszystkim osiedla mieszkaniowe w dużych aglomeracjach. A ponieważ te nieustannie się rozrastają – ciągle jest sporo miejsca na nowe lokale – zapewnia Dominik Śliwowski.
Według badań Polskiego Związku Pracodawców Fitness (PZPF), w ubiegłym roku polski rynek fitness wzrósł o ok. 15 proc. Robert Kamiński, prezes PZPF, szacuje, że w 2014 r. w Polsce powstało 200 nowych lokali. Największym zaś z segmentów jest i będzie tzw. mid-market, czyli kluby dedykowane tzw. klasie średniej, oferujące szeroki wachlarz usług.
- Obecnie w Polsce w ofercie dziesięciu największych sieci fitness działa 150 takich klubów. W 2020 r. ma być już ich 350 - 400. Będą one w stanie obsłużyć około 600 -700 tys. klientów, a ich udział w rynku wyniesie 25-30 proc. – prognozuje Robert Kamiński.
www.fit.pl