Najbardziej utytułowany polski skoczek pożegnał się ze swoimi fanami oddając ostatni, symboliczny skok 26 marca na Wielkiej Krokwi w Zakopanem.
Jak zauważa kolorowa prasa, Małysz od tego czasu już zaokrąglił się na twarzy. Jak twierdzą znajomi rodziny Małysza, od dwóch tygodni mistrz je wszystko na co ma ochotę. Przez wiele lat musiał odmawiać sobie wielu kalorycznych smakołyków, żeby nie przytyć. Delikatną kuchnię zastąpił typowo góralskimi daniami. Czasem między sezonami udzielał sobie „dyspensy” i wtedy mógł na chwilę zapomnieć o diecie.
W czasie swojej sportowej kariery Małysz nie tylko doskonalił swoje skoki, ale także sumiennie pilnował swojej wagi. Małysz nie mógł być za lekki, ani też za ciężki. Orzeł z Wisły musiał utrzymywać stałą wagę. W dużym stopniu od wagi ciała skoczka zależało na jaką odległość skoczy. Dzięki szczupłej sylwetce Małysz mógł niemalże fruwać i osiągać bardzo dobre wyniki. Choć Małysz wyglądał wtedy bardzo mizernie, miał dużo siły i energii, żeby daleko skakać. Fani Małysza cieszą się, że będzie go teraz więcej do kochania.
Jednak jak zapowiada sam mistrz nie zamierza wyhodować sobie brzuszka, który przeszkadzałby mu w codziennych czynnościach i będzie dbał o swoją wagę, tak jak do tej pory, ponieważ jego organizm jest już do tego przyzwyczajony. Zmiana nawyków żywieniowych mogłaby spowodować, że jego organizm zacząłby się buntować. Małysz będzie jadał przede wszystkim zdrowo, co zagwarantuje mu szczupłą sylwętkę i dobre samopoczucie. Śniadanie mistrza będzie dodawało mu energii, obiad pożywny, a kolacja lekkostrawnana.
www.fit.pl