Skąd pomysł na wzięcie udziału w Runmageddon Kaukaz?
Decyzja o wyjeździe była bardzo spontaniczna. Miałam ochotę przeżyć coś nowego, trochę niebezpiecznego i w ekstremalnych warunkach. Zdecydowałam się na udział dwa tygodnie przed wyjazdem..:)
Czy rodzina, znajomi wspierali Cię w twojej decyzji, czy powiedzieli: „ot, kolejny szalony pomysł”.
Stwierdzili, że zwariowałam :) Często mam dziwne pomysły, ale tym wyjazdem przebiłam wszystko. Wsparcie otrzymałam ogromne. Wiele rzeczy nawet nie musiałam kupować, jak np. plecak czy kamerkę, bo od razu znalazły się dobre duszki, które pożyczyły mi niezbędne rzeczy…ups muszę je w końcu oddać :D
Przygotowywałaś się specjalnie do tego wyzwania?
Hmmm to jest właśnie zabawne :D Na swoim koncie mam 24 starty w Runmageddonie, a tylko w tym roku aż 10, więc o kondycję dbam przez cały rok. Ale… od podjęcia decyzji do startu zrobiłam tylko jeden trening. Za to byłam idealnie przygotowana teoretycznie, np. jak zachować się gdy zaatakuje nie niedźwiedź :D
Bez czego/bez kogo wyjazd na Runmageddon Kaukaz nie mógłby być możliwy?
Przede wszystkim bez moich sponsorów, za co im z całego serca dziękuję. RMF4RT OCR i Hop-Sport od dwóch lat wspierają mnie w startach, więc zawsze mogę na nich liczyć. Do tego dużą pomoc otrzymałam od klubu, w którym prowadzę zajęcia w Reptach Śląskich Tytan Gym&Fit. Finansowo wsparło mnie także mocarstwo paznokci żelowych Nails Company. I oczywiście TryFly, który nie tylko zrobił mi strój Kapitan Marvel, ale również przygotował mase niezbędnych gadżetów i udzielił wielu rad.
Opowiedz czytelnikom o wyścigu – jak to wyglądało na miejscu? Dostaliście numery startowe i….
… i zaczęliśmy się modlić żeby przeżyć :D A tak naprawdę wtedy zaczęła się walka. Wcześniej trasy były dokładnie opisane, ale takich wysokości się nie spodziewałam. Widoki zapierały dech w piersi. Niekiedy miałam ochotę zatrzymać się i tylko podziwiać. Nie mogłam jednak robić tego za długo, ponieważ na trasie były ustawione limity czasu. Niestety pierwszego dnia przeciążyłam oby dwa kolana oraz stawy skokowe, więc do walki z czasem doszła jeszcze walka z wielkim bólem… Jednak warto było, bo to co tam przeżyłam zostanie w moim wspomnieniach na zawsze :)
Jaki poziom sportowy trzeba reprezentować, żeby trochę powalczyć na trasie, a nie liczyć tylko na pomoc innych w pokonywaniu przeszkód?
Ciężko powiedzieć… Na Runmageddon Kaukaz niezbędna była dobra wydolność organizmu, kondycja i mocne nogi. Umiejętność pokonywania przeszkód zajmowała dalszą pozycję, bo nie było ich za dużo oraz nie były trudne. Natomiast na normalnych startach w kraju, trzeba się już dobrze przygotować przeszkodowo. Oczywiście ludzie pomagają na trasie, ale jak chce się zrobić wynik i powalczyć o podium, to należy wszystkie przeszkody pokonać samodzielnie. Przez to też przez ostatni rok musiałam całkowicie zmienić swój sposób trenowania i skupić się na budowaniu siły w rękach i plecach. Przeszkody są coraz trudniejsze więc nie można spocząć na laurach…
W trakcie wyścigu nie miałaś chwili kryzysu? Nie chciałaś się poddać i wrócić do domu?
Poddać się? Nie znam takiego słowa… Kryzys był i to nie jeden. Pierwszego dnia pojawił się ,chyba już na pierwszym kilometrze. Miałam bardzo duże problemy z oddychaniem, przez dużą wysokość n.p.m. Naprawdę pierwszy raz w życiu miałam taką zadyszkę. Coś strasznego. Kolejne większe kryzysy pojawiły się przez silny ból w kolanach. Był tak mocny, że nawet ketonale nie pomagały. Ale to i tak nic w porównaniu z nocami w namiocie. Temperatura w nocy spadła do minus 6 stopni i gratis prószył śnieg. Było tak zimno, że całą pierwszą noc nie przespałam. Pomimo tego wszystkiego nawet przez sekundę nie pomyślałam żeby się poddać, bo właśnie taką przygodę chciałam przeżyć. Gdyby było łatwo, nie miałabym takiej radości z tego wyjazdu…
Co było najtrudniejsze podczas wyścigu?
Dla mnie psychiczna walka ambicji i rozsądku. Chciałam pocisnąć tempo, ale przez ból nie mogłam tego zrobić. Czułam, że stać mnie na więcej, ale z drugiej strony bałam się, że jak zlekceważę kontuzję to następnego dnia nie będę w stanie nawet spacerkiem pokonać trasę. Rozsądek wygrał…chyba się starzeję :)
Brałaś udział w polskich edycjach Runmageddonu. Czy te starty możesz porównać?
Na obu edycjach panuje niesamowita atmosfera, każdy sobie pomaga, wszyscy są pozytywnie zakręceni i uśmiechnięci. Jednak w Gruzji było nas około 80 osób, co sprawiło, że staliśmy się jedną wielką rodziną. Już tęsknię za tymi wariatami. Spędziliśmy ze sobą masę czasu i przez to bardziej zżyliśmy się ze sobą.
W Polsce na biegach jest o wiele więcej przeszkód, a w Gruzji trzeba było skupić się na bieganiu. Jednak dalej jest to RMG więc każdemu, kto ma taką możliwość polecam zmierzyć się też z biegami Global.
Co z rzeczy, które wzięłaś bardzo przydało się podczas wyścigu, a co okazało się kompletnie niepotrzebne?
Może nie powinnam się do tego przyznawać, ale wzięłam 10 zapakowanych hot-dogów i 5 paczek kabanosów :) Ratowały mi życie na trasie ponieważ nie lubię żeli energetycznych. W Polsce na dłuższe biegi zawsze biorę pizzę do plecaka, więc musiałam mieć coś podobnego ze sobą :D Jako prawdziwa kobieta spakowałam również dwie sukienki, w których chodziłam po biegu ;) Mój plecak był strasznie ciężki, ale wykorzystałam wszystkie rzeczy i niczego mi nie zabrakło. Dużo podróżuję więc pakowanie mam opanowane do perfekcji. Przed Kaukazem miałam takie urwanie w pracy, że pakowałam się półtorej godziny przed wyjazdem.
Biorąc udział w Runmageddon Kaukaz zakładałaś sobie miejsce, na którym dobiegniesz czy po prostu chciałaś ukończyć bieg?
Na początku chciałam zrobić dobry wynik, natomiast później już tylko przeżyć i zmieścić się w limity czasowe. Wiem jednak, że na kolejnym biegu moim celem będzie podjum….:)
Która z runmageddonowych przeszkód sprawiła Ci najwięcej trudności, a która okazała się Twoją ulubioną?
Na Kaukazie żadna nie była trudna. W normalnych startach największą moją zmorą był multiring, a teraz nie mogę się go doczekać. W tym sezonie doszło kilka naprawdę ciężkich przeszkód, jak np. Wariat, z którymi jeszcze sobie nie radzę. Zamykam jednak sezon startowy po biegu w Kocierzu na pół roku, aby dobrze się przygotować na kolejny rok :) Ulubionych mam naprawdę wiele, np. wszystkie z linami czy te w powietrzu, które trzeba przechodzić wisząc na rękach. Nie przepadam za przeszkodami wodnymi, ponieważ noszę soczewki kontaktowe. I kocham błotko :)
Pierwsza rzecz, o której pomyślałaś, kiedy dobiegłaś do mety?
Chcę na Runmageddon Sahara !
Pierwsza rzecz, którą zjadłaś zaraz po zakończeniu wyścigu?
Zjadłam wszystko to co było w cateringu. Natomiast po przylocie do Polski od razu pojechałam na wielką pizzę z kurczakiem, boczkiem, pieczarkami, kukurydzą i oczywiście bez sera :D Taką kocham najbardziej ;)
Czy start w Runmageddon Kaukaz był tylko dobrą zabawą, czy może czymś więcej? Startując chciałaś coś sobie udowodnić?
Nie planowałam sobie nic udowodnić, ale po tym biegu zrozumiałam, że mogę więcej niż mi się wydaje. Bardzo zmotywował mnie ten wyjazd do pracy nad sobą. Dał mi też niesamowitego kopa do rozwoju zawodowego. Na następny rok mam naprawdę wiele planów i teraz wiem, że wszystko jest możliwe i na pewno się uda. Czuję się na pewno o wiele silniejsza ! Niby taka mała kobietka, która po treningach od razu wskakuje w szpileczki i sukieneczki, a dała radę w tak ekstremalnych warunkach…:)