To z pewnością zasmuci fanki talentu i wyglądu Mateusza Damięckiego: aktor nie ma już muskulatury, którą imponuje w swoim najnowszym filmie „Kochaj i tańcz”. Jak sam, przyznaje, nieco się zaniedbał…
W filmie, w którym Damięcki gra utalentowanego tancerza u boku Izabeli Miko, aktor mógł się pochwalić imponującą sylwetką. Był to efekt ciężkiej pracy na planie, a poza tym wymagała tego rola, bo kreowany przez Mateusza bohater pracuje fizycznie w firmie budowlanej swojego ojca. Swoje też zrobiły taneczne ewolucje, bo aktor musiał podczas nich bardzo często wykorzystywać siłę mięśni. – W trakcie zdjęć Mateusz zmienił się, „rozrósł”, bo przez wiele godzin dziennie musiał mnie podnosić. I miał za darmo codzienny trening, jak na najlepszej siłowni – mówi jego filmowa partnerka, Iza Miko.
Niestety, to już przeszłość. Kształtne bicepsy Mateusza Damięckiego znikły. Jak przyznaje aktor w wywiadzie dla „Gali”, winny jest nadmiar pracy. – Miałem mięśnie, bo dźwigałem stosy cegieł i wiadra cementu. Ale teraz się lekko zaniedbałem siłowo. Widać należę do grona lekkoduchów – mówi aktor.
Po zakończeniu zdjęć do „Kochaj i tańcz” aktor rzucił się w wir pracy. Pojawiły się nowe propozycje, grał teatrze telewizji, musiał wrócić na plan serialu „Teraz albo nigdy” i siłą rzeczy mięśnie i kondycja stały się przeszłością. – Gdzie tu czas na siłownię, basen, treningi? – wzdycha bezradnie Mateusz.
Swoje zrobiła też kontuzja, której nabawił się na planie filmowym. Przydarzyła się w czasie zdjęć do serialu „Teraz albo nigdy!”, gdy grał z kolegami w koszykówkę. – Poszła kostka. Nie ma katastrofy, wszystko pod kontrolą – uspokaja aktor.
Jak znamy Mateusza, pewnie odbuduje niebawem swoją kondycję. Może jeszcze trafi się rola, która będzie wymagała "przypakowania"?