Czym według Pani różni się praca w teatrze od pracy przed kamerą?
To jest zasadnicza różnica, tu się gra na żywo, każdą sztukę analizuje się w całości, gra jedną scenę po drugiej, tu jest bezpośredni kontakt z publicznością, przed kamerą zaś skleja się wybrane fragmenty ze scenariusza, brakuje tego żywego aktu jakim jest człowiek – odbiorca, właśnie tego kontaktu nie zastąpi kamera i dlatego nie można w żaden sposób porównywać tych dwóch sztuk.
Widownia zobowiązuje?
Widownia żywa, czyli ludzie, którzy przychodzą, chcą słuchać, a ty chcesz im coś przekazać, wtedy wytwarza się inna temperatura, praca na scenie daje coś zupełnie innego niż szkiełko kamery.
Na początku swojej kariery szukała Pani wzorców, mentorów?
Nie było takiej jednej osoby, na której chciałam się wzorować. Bardziej słuchałam podpowiedzi i uwag reżyserów, scenarzystów i starałam się dać od siebie, to czego oni ode mnie oczekiwali. Moimi inspiracjami był oczywiście wielkie wówczas aktorki: Kwiatkowska, Bielicka, ale nie sposób było kopiować ich niepowtarzalnego talentu. Każdy ma przecież swoją osobowość i właśnie tą swoją osobowością ja sama muszę wypracować, to co chce pokazać na scenie.
Co daje Pani energię, napędza i i mobilizuje?
Bardzo lubię pracować, lubię swój zawód, lubię kontakt z ludźmi, dlatego właśnie praca z nimi daje mi dużo energii. Chciałabym jak najdłużej pracować i utrzymywać ten kontakt, czy to będzie teatr, czy to będzie film, tak aby, jak to się mówi: pięknie umrzeć na scenie!
Ma Pani takie role, które dziś z sentymentem wspomina?
Bardzo dużo mam takich ról. Nie ma takiej jednej. Jest to związane przede wszystkim z różnymi okresami w mojej pracy zawodowej i moim życiu prywatnym. np. fascynowałam się Brechtem, raz po prostu koncepcją sztuki jako sztuki, w różnych okresach mojego życia różne role mnie fascynowały, w zależności od tego ile miałam lat i jakie miałam doświadczenia życiowe.
W swojej karierze miała Pani możliwość bliskiego spotkania z twórczością Witolda Gombrowicza?
Oczywiście czytałam sztuki Gombrowicza, ale miałam możliwość zagrania tylko w jednej, pt. "Historia Gombrowicza" u Wandy Barskiej. Było to niezwykle ciekawe doświadczenie ze względu na specyficzne warunki pracy. Sztukę graliśmy w piwnicy. I właśnie ta sztuka chyba najlepiej obrazuje pamiętniki Gombrowicza, których fragmenty przeczytałam.
Da się zachęcić ludzi do czytania Gombrowicza??
Nie ma co zachęcać, ponieważ Gombrowicz jest trudnym pisarzem, ale warto bywać na takich spotkaniach, gdzie właśnie czyta się jego teksty. Wtedy łatwiej sobie zobrazować, co chciał czytelnikom przekazać. Oczywiście nawet ludziom, którzy są w jakiś sposób są związani z literaturą, też wielokrotnie trudno zrozumieć o czym pisał. Jest to być może związane z tym, w jaki sposób widział świat i w jakich czasach dorastał.
[-------]
Z czym się kojarzy się Pani Muzeum Witolda Gombrowicza?
To nie jest moja pierwsza wizyta tutaj. Dla mnie jest to miejsce, które kojarzy się z trudną i poplątaną osobowością tego człowieka. Została ona tak wspaniale i jednocześnie przekornie wkomponowana w tym anturażu, te biele, jego zdjęcia na ścianach, przezroczyste krzesła, z których on jako człowiek, musi się wyrwać, bo chce żeby świat był inny. Taki właśnie był chyba Gombrowicz - niepokorny i to miejsce niesamowicie z jego osobowością kontrastuje.
Wielokrotnie wspominała Pani o swoich wizytach na Uniwersytetach III wieku, uważa Pani, że do dobra idea, dla osób, które już zakończyły swoją karierę zawodową, ale nadal chcą się rozwijać i być aktywne?
To fantastyczna idea. Warto tworzyć takie miejsca i zachęcać uczestników czy wykładowców do krzewienia wspaniałej atmosfery także w innych środowiskach. Studenci uniwersytetów III wieku to naprawdę wspaniali ludzie. Oni z zainteresowaniem słuchają poezji, wykładów z historii sztuki, lekarzy, psychologów. Świetnie malują, śpiewają, chwalą się także własną twórczością, a przede wszystkim mobilizują, żeby dobrze wyglądać, ubrać się i po prostu spotykać ze sobą.
Jest Pani niezwykle żywiołową, energiczną i bardzo aktywną seniorką. Jeździ Pani na rowerze, pływa, zdrowy styl życia poprzedza jakaś dieta?
Nigdy nie stosowałam żadnej diety. Jeśli chciałam schudnąć, po prostu nie jadłam: słodyczy, chleba, makaronów lub rezygnowałam z kolacji. Prócz umiarkowanego ruchu w dobrej formie utrzymuje mnie przede wszystkim uśmiech i radość życia!
Jak zachęcić seniorów, aby nieco zmienili swój styl życia, porzucili te kacie, telewizor, zaczęli się ruszać?
Starszy człowiek powinien dbać o zdrowie i formę przede wszystkim dla siebie, ale także dlatego, żeby nie być ciężarem dla młodszych. To powinno być naczelnym zadaniemi i mottem wszystkich starszych ludzi.
Wtedy chce się wyjść do lekarza, na spacer, po prostu być aktywną starszą panią, która nie jest zależna od innych. Trzeba dbać o siebie nie tylko fizycznie, ale także umysłowo. Warto szukać zainteresowań, pytać, rozwiązywać krzyżówki, trochę interesować się tym, co się dzieje wokół, aby móc porozmawiać z młodymi i mieć swój pogląd na te tematy, którymi oni się interesują.
Czego Pani życzyć?
Oczywiście zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia, resztę da się załatwić.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Marta Kania
Teresa Lipowska - aktywna pomimo wieku!
Aktorka teatralna, radiowa i serialowa. Pomimo 75-lat, stale aktywna zawodowo, nie czuje się celebrytką lecz rzetelną aktorką, pełną energii i radości życia. Nam opowiedziała o magii teatru, spotkaniach z twórczością Gombrowicza oraz zdradziła receptę na wspaniałą formę