Gdy go brakuje wiele umiera. Niedotlenienie organizmu objawia się gorszą witalnością, niższą sprawnością i zmniejszeniem odporności organizmu, a także chorobami, głównie układu oddechowego oraz krążenia. Ciężko pracujemy, nie mamy czasu na wypoczynek i na ogół bagatelizujemy sygnały, które wysyła nam nasz organizm. Powinno nas zaniepokoić, że po przespanej nocy wstajemy z łóżka zmęczeni, brakuje nam energii, nic nam się nie chce, jesteśmy podenerwowani, mamy trudności z koncentracją i pamięcią. Jeśli do tego często zapadamy na infekcje, bóle głowy i mamy skoki ciśnienia krwi, to jest niemal pewne, że jesteśmy niedotlenieni. Amerykanie już od ponad 4 lat chodzą na "jednego" do barów tlenowych. Ich idea przywędrowała prosto z Japonii, a potem zawitała w inne rejony m.in. na Teneryfę, do Niemiec, a także do Polski. W 1998 roku w Polskim Centrum Terapii Tlenowej we Wrocławiu powstał pierwszy taki bar.
Wiek tlenowy. Aby ocenić, czy i jaki mamy niedobór tlenu, trzeba określić tzw. wiek tlenowy, czyli zawartość tlenu w komórkach. Najlepiej jeżeli jest niższy od metrykalnego o 15-20 lat. Ale to rzadkość. Zwykle jesteśmy "tlenowo" dużo starsi. Nawet ludzie młodzi na przykład dwudziestolatkowie, często mają w swych tkankach tyle tlenu, ile wynosi norma dla osoby 40-letniej. Żyjąc w zanieczyszczonym środowisku i wszechobecnym stresie, o niedotlenienie łatwo. A im człowiek "tlenowo" starszy, tym bardziej podatny na choroby. Pomiar wieku tlenowego jest bezbolesny i towarzyszy mu tylko uczucie ciepła. Do oczyszczonej skóry na ręku przyklejany jest specjalny plaster, a aparatura mierzy ciśnienie tlenu we krwi. Trwa to tylko kilka minut. Potem procentowy wynik, zgodnie ze specjalnym programem komputerowym, porównuje się z wiekiem biologicznym. Jeżeli jesteśmy "staruszkami", albo po prostu gorzej się czujemy, warto poddać się terapii dotleniającej.
Haust dla każdego. Ożywczy haust posłuży niemal wszystkim, bo prawie każdy z nas jest niedotleniony. Taka kuracja opóźnia proces starzenia i przedłuża życie nawet o 10 lat. Powinni się jej poddać ludzie otyli, a także uprawiający sport (o 10-50 procent poprawia się wydolność organizmu oraz szybciej regenerują się siły po wysiłku). Taka terapia wskazana jest też dla osób, które już dość dawno skończyły trzydziestkę: u kobiet spłycają się zmarszczki i poprawia witalność, a panom poprawia sprawność w łóżku. Dotleniający haust tlenu szczególnie dobrze służy pracoholikom, a także osobom uczącym się. Wysiłek umysłowy powoduje bowiem zwiększone zapotrzebowanie na tlen. Tlenoterapia pomocna jest również przy różnych schorzeniach m.in. miażdżycy, przy niedokrwieniu kończyn czy siatkówki oka, w chronicznych zapaleniach oskrzeli, astmie, zapaleniu wątroby, przy epilepsji, migrenach, depresji, problemach z ciśnieniem krwi. Dłuższą terapię lepiej jednak odbywać pod kontrolą lekarza. Gdy przyjmiemy za dużo tlenu, może to wywołać niekorzystne skutki uboczne: zaburzenia oddychania, krążenia, omdlenia. Przeciwwskazaniem do tlenoterapii jest także nadczynność tarczycy oraz ciąża. Trzeba też omijać miejsca, w których tlen podaje się prosto z butli bez ograniczeń.
Łyknąć drinka. W barze tlenowym siada się w wygodnym fotelu i na twarz zakłada jednorazową maskę lub kaniulę do nosa. Przez nie właśnie płynie tlen wytwarzany przez specjalną aparaturę ze zjonizowanego powietrza. Można też poddać się terapii pedałując na stacjonarnym rowerku, a podczas takiej jazdy aplikowany jest tlen przez kaniulę do nosa. Dawka tlenu jest ściśle określona przez pomiar wieku tlenowego i nie ma obawy przedawkowania. Aby był on lepiej przyswajany, dobrze jest wypić drinka z witaminami A, C, E. Zabieg powinien trwać 1 godzinę, ale często wystarczy nawet kwadrans, aby się zrelaksować i lepiej poczuć. A osoby którym brakuje czasu, mogą wypożyczyć aparaturę tlenową i łykać tlen jadąc samochodem.
Iwona Rey