Wiktor, co skłoniło Cię do tego, żeby zacząć trenować na siłowni?
Moja historia z siłownią zaczęła się w 2011 roku, kiedy miałem 13 lat. To mój tata namówił mnie, żebym spróbował, i kupił mi pierwszy karnet. Wtedy jeszcze nie myślałem o siłowni jako o czymś więcej – byłem po prostu otyłym dzieckiem, dla którego sport był koszmarem. Na WF-ie zawsze wybierano mnie jako ostatniego, nie miałem żadnych umiejętności sportowych. Po kilku treningach moja przygoda się zakończyła. Nie miałem motywacji ani świadomości, jak ważny może być ruch.
Kilka lat później zrobiłem drugie podejście, tym razem z przyjacielem. Trafiliśmy na małą, lokalną siłownię, która bardziej przypominała dom niż profesjonalne miejsce do ćwiczeń. Tam poczułem się swobodniej, ale mój zapał wciąż był nieregularny. Pierwsze objawy depresji, brak energii i motywacji sprawiały, że nie potrafiłem utrzymać systematyczności. Waga rosła, a ja coraz bardziej zamykałem się w sobie.
Co sprawiło, że postanowiłeś zawalczyć o siebie na serio?
Przełomowy był rok 2015. Ważyłem ponad 100 kg, czułem się źle w swoim ciele, a treningi były jedynym momentem w ciągu dnia, kiedy moja głowa odpoczywała. Postanowiłem zmienić siłownię – wydawało mi się, że nowe otoczenie będzie dla mnie motorem napędowym. I faktycznie, zacząłem chodzić częściej, efekty były coraz lepsze. Ale brak wiedzy o odżywianiu i doświadczenia sprawiał, że progres był powolny.
Do tego dochodziły problemy osobiste – w domu, w związku. Moja psychika była w rozsypce, ale miałem jedną rzecz, która mnie trzymała – wizję lepszego jutra i wymarzoną sylwetkę.
Czy był moment, który szczególnie Cię zmotywował?
Tak, zdecydowanie rok 2018. Zerwanie z ówczesną partnerką było dla mnie impulsem do działania. Przez pierwszy okres skupiłem się na sobie, w końcu udało mi się zrzucić 9 kg. To zmieniło mnie nie tylko fizycznie, ale i mentalnie. Zmieniłem otoczenie, styl ubierania, zacząłem inaczej patrzeć na siebie. Ale daleko mi było do tego, żeby czuć się naprawdę szczęśliwym.
Od tamtego momentu siłownia stała się nieodłącznym elementem mojego życia. Trzymałem dietę, pilnowałem liczenia kalorii, ale wtedy pojawiły się pierwsze problemy z odżywianiem. Restrykcyjna dieta przez kilka dni, a potem objadanie się – i tak w kółko. Do tego częste imprezy, które negatywnie odbijały się na zdrowiu. Moja głowa wciąż nie była poukładana.
W jaki sposób pandemia wpłynęła na Twoją drogę?
COVID w 2020 roku wywrócił moje życie do góry nogami. Zamknięcie siłowni było dla mnie ciosem. W ciągu kilku miesięcy znowu przytyłem do 100 kg. Próbowałem trenować w domu – ćwiczyłem na pufach, z kilkoma ciężarkami – ale efekty były mizerne. Gdy w końcu siłownie otworzyły się na specjalnych zasadach, poczułem, jakbym dostał drugą szansę.
Wtedy zacząłem też czytać książki, rozwijać się mentalnie. To był moment, w którym zrozumiałem, że moją misją jest pomaganie ludziom. Chciałem inspirować, motywować innych do zmiany, być dla nich tym „światełkiem w tunelu", którego sam kiedyś szukałem.
Jak wyglądał Twój największy sukces?
Rok 2022 był dla mnie przełomowy. Po latach pracy i wyrzeczeń udało mi się osiągnąć wagę 85 kg i świetną sylwetkę, ale wciąż czułem, że to nie koniec. Chciałem więcej. Postanowiłem wejść na pierwszą masę, żeby zbudować więcej mięśni. Potem przyszedł czas na kolejną redukcję. Miałem już wiedzę i doświadczenie, więc udało mi się po raz drugi zobaczyć wymarzony sześciopak. Ważyłem 83 kg, ale dla mnie to wciąż nie było wystarczające. Marzyłem o profesjonalnej sesji zdjęciowej, która byłaby zwieńczeniem mojej drogi.
Wtedy pojawiła się jeszcze jedna myśl – chciałem zostać trenerem personalnym. Zacząłem kurs, uczyłem się, trenowałem i jednocześnie pilnowałem restrykcyjnej diety. W połowie września zrobiłem wymarzoną sesję zdjęciową – ważyłem wtedy 76 kg, w najlepszej formie życia.
A jak wygląda Twoje życie teraz?
Dziś ważę 83 kg i po raz pierwszy w życiu w pełni akceptuję siebie. Przez lata moje życie zmieniało się o 180 stopni, ale każdy wzlot i upadek były dla mnie lekcją. Teraz pomagam innym jako trener personalny. Dla mnie najważniejsze jest nie tylko to, jak ktoś wygląda, ale przede wszystkim to, jak się czuje. Pracuję nad psychiką moich podopiecznych, uczę ich dyscypliny i budowania zdrowych nawyków. Dodatkowo rozwijam swoje social media, dzielę się wiedzą, inspiruję i wiem jedno – to dopiero początek mojej drogi.
Co powiedziałbyś osobom, które boją się zacząć?
Nie szukajcie wymówek. Każdy zaczynał od zera, ja też. Ważne jest, żeby robić to dla siebie. Moja droga nie była łatwa, ale gdybym miał cofnąć czas, zrobiłbym to samo. Bo siłownia nie tylko zmieniła moje ciało – zmieniła całe moje życie.