Bretharianie to ludzie, których zdaniem do życia nie potrzebne jest spożywanie pokarmów. Aby podtrzymać funkcje życiowe wystarczy im jedynie powietrze. Podstaw swojej filozofii doszukują się w fizyce. Tłumaczą, że ciało ludzkie zbudowane jest z wielu atomów – a te przecież, jak wiemy z fizyki, nie potrzebują pożywienia!
W latach 60. w Instytucie w New Delhi przeprowadzone zostało jedno z najciekawszych doświadczeń ostatniego półwiecza. W szczelnie zamkniętej komorze umieszczono pewnego jogina i na wiele godzin pozbawiono go jedzenia i picia. Cały czas monitorowano parametry jego tętna, przemiany materii, fal mózgowych. Okazało się, że badany mężczyzna wprowadził się w głęboki stan hipnozy, jego tętno zwolniło się o połowę, a ilość oddechów spadła do 1-2 na minutę. Badający jogina naukowcy stwierdzili, że przetrwał on nie – jak chcieliby bretharianie – dzięki zastosowaniu umiejętności przetwarzania powietrza, ale dlatego, że zredukował zapotrzebowanie swojego organizmu na tlen.
Schudł, ale przeżył
W roku 2000 w jednym z czasopism indyjskich pojawił się raport o 64-letnim mężczyźnie z miasta Ahmedabad, który przez 365 dni – przez cały czas pod ścisłą kontrolą lekarzy – obywał się bez jedzenia i picia i zamierzał kontynuować głodówkę. Jedynym materialnym składnikiem stosowanej przez głodującego „diety" była przegotowana woda. Mężczyzna nie odczuwał zmęczenia ani osłabienia. Twierdził, że jego ciało uzyskuje energię z promieni słonecznych i z ziemi – kiedy spaceruje po niej boso. Na początku eksperymentu spoglądał na wschód słońca przez 5 sekund, potem stopniowo wydłużał czas do 30 minut dziennie. W czasie tego słonecznego seansu uzyskiwał energię niezbędną do przeżycia. Podczas postu stracił 18 kg masy ciała, ale inne parametry – puls, ciśnienie, skład chemiczny moczu – pozostały w normie.
Nie musiała jeść
Nieco inaczej swoje postne doświadczenie opisywała pani Meghan Stevens. Nie zamierzała ona pozbawiać się jedzenia ani picia – specyficzny stan nasycenia pojawił się u niej spontanicznie, w czasie pobytu w górach. Trwał tydzień. Kobieta nie jadła, ale mimo to odczuwała stan, w jakim znajduje się człowiek po obfitym posiłku. Jej ciało wyglądało pięknie, nie straciła na wadze, a siły fizyczne pozwoliły normalnie funkcjonować, na przykład jeździć na nartach.
Bretharianizm idzie w świat
Do Polski wzmianki o ludziach, którzy odżywiają się energią słoneczną dotarły pod koniec roku 2001. Początkowo traktowano je jako pozbawione sensu mity. Aktualnie natomiast coraz więcej osób odnosi się do tego poważnie – również ze środowiska naukowego. Gorącymi zwolennikami tej teorii są fizycy. Przyczyniło się do tego wiele zagranicznych publikacji dotyczących tajemnicy życia bretharian.
Teoria „życia bez jedzenia” jest obecnie popularna zwłaszcza w Australii, gdzie zwolenników bretharianizmu wciąż przybywa. Niestety, pojawiły się już doniesienia o zejściach śmiertelnych wśród osób praktykujących ową szczególną dietę.
Śladami Prany i jogi
Koncepcja bretharianizmu opiera się o szczególnie zinterpretowane i rozwinięte zasady Prany, wschodniej techniki oddychania, której stosowanie ma na celu utrzymanie w dobrej kondycji ducha i ciała. Ćwiczenia Prany opierają się na powtarzanej kilkukrotnie w ciągu dnia serii oddechów: wdech przez 10 sekund, wstrzymanie powietrza na 10 sekund i 10-sekundowy wydech. Twórcy bretharianizmu dołączyli do Prany swoistą filozofię i teorię ludzkiej egzystencji, a wszystko to połączyli z elementami jogi. Według bretharian powietrze zawiera elementarne cząstki wszystkich substancji odżywczych, dzięki czemu służyć może człowiekowi za jedyne źródło energii – jeśli tylko człowiek nauczy się je wykorzystywać. Dodatkowe dostarczanie pożywienia jest zbędne – ciało ludzkie zbudowane jest przecież z atomów, a te, jak wiemy z fizyki, nie potrzebują pożywienia.
Czy to naprawdę możliwe?
Koncepcja bretharianizmu podważa zupełnie dotychczasową wiedzę dotyczącą zasad funkcjonowania i fizjologii ludzkiego organizmu. Jeżeli nawet założymy, iż powietrze jest nośnikiem specyficznych cząstek elementarnych, to i tak możliwość ich wyodrębnienia i wykorzystania przez ludzki organizm jest mało prawdopodobna. Bardzo kontrowersyjną pozostaje również sprawa nawodnienia organizmu, a także środowiska płynów fizjologicznych: człowiek, by prawidłowo funkcjonować, musi systematycznie uzupełniać traconą nieustannie wodę. Po pożywienie sięgają zresztą wszystkie organizmy, poczynając od pierwotnych, jak dotąd natura nie stworzyła organicznego perpetum mobile. Tak, więc na wszelki wypadek, pozostańmy przy – być może staroświeckich, ale za to sprawdzonych, tradycyjnych sposobach odżywiania się i dbania o swoje zdrowie.
A.Czarnewicz-Kamińska
www.fit.pl