Apetyczne zdjęcia przekąsek, jak i całych zestawów obiadowych zalewają serwisy społecznościowe. A jak reagują na nie znajomi? 'Mmm pyszne', 'omnomnom', czy 'daj mi trochę' to standardowe komentarze internautów przyzwyczajonych do tego typu zdjęć. Po przyjrzeniu się foodporn (bo tak zostało nazwane to zjawisko), można stwierdzić, że życie społeczne w dzisiejszych czasach przeniosło się do internetu - dzielenie się widokiem swojego jedzenia stało się faktem społecznym, czy tego chcemy czy nie.
Mary Eberhard opracowała nawet teorię dotyczącą zjawiska foodporn - twierdzi, że jedzenie stało się nowym seksem. Teraz raczej nie obchodzi nas kto, z kim i gdzie śpi; intymność przesunęła się w sferę jedzenia; ważne jest kto, z kim i gdzie je. Dodatkowo, powstaje coraz więcej trendów związanych z żywieniem: eko, vege, fit, light, free, healthy... A każdy chciałby należeć do pewnej grupy i móc się z nią identyfikować - naturalna konsekwencja potrzeby przynależności.
Jedzenie, wbrew pozorom jest bardzo silnie połączone z seksem. W obydwu przypadkach mówimy podobnym językiem: satysfakcja, przyjemność, konsumpcja, głód, pożądanie. Przejrzyjcie listę bestsellerów - królują książki kucharskie w sąsiedztwie z Panem Grey'em. Celebryci również coraz częściej gotują, wrzucają zdjęcia swoich potraw i doradzają konsumentom 'na wizji', bo sprzedawanie swojej intymności żywienia jest obecnie bardzo opłacalne
Serwisy społecznościowe z założenia miały spełniać bardzo ważną funkcję - budować wizerunek danej osoby, określać jej status społeczny i styl życia. Żyjemy w czasach, gdzie zwykła, lekka sałatka jest droższa od 'mięsnej' kanapki - i jak myślicie, jakich zdjęć w internecie jest więcej? Oczywiście sałatek - żadko kto chce przyznawać się do swoich niezdrowych przekąsek. Zdaniem socjologów, aktywność dotycząca publikowania zdjęć w internecie ma jeden, najważniejszy cel - wizerunkowy. Pokazujemy jak bardzo fajni jesteśmy, bo gdzieś już byliśmy, coś zjedliśmy (+sfotografowaliśmy!) i polecamy wszystkim dookoła
Przyznam szczerze, że początkowo trend foodporn bardzo mnie irytował. Teraz, kiedy prowadzę Avionetcę, czasem jestem wdzięczna za takie pyszne inspiracje. Sama założyłam instagrama, tylko po to, aby być w kontakcie z Wami i prezentować rzeczy, które mogłyby zainspirować i zmotywować Was do zjedzenia zdrowej przekąski. Nie wyobrażam sobie jednak sytuacji, w której na swoim prywatnym profilu na facebook'u zamieszczałabym dokładnie co, gdzie i z kim jem, bo cenię swoją intymność. Ale to tylko moja prywatna opinia…
Agnieszka Polit
http://facebook.com/Avionetca
www.fit.pl
Pornografia jedzenia
Zastanawialiście się kiedyś dlaczego osoby prywatne tak często dodają na swoje profile na facebook'u zdjęcia swoich posiłków? Dzielimy się już nie tylko swoimi zdjęciami z wyjazdów, ulubioną muzyką czy interesującymi nas linkami - teraz pokazujemy nawet to, co, gdzie i kiedy jemy. Niektórzy będąc w sklepach, knajpach lub pubach, robią nawet tzw. 'check-in'y po to, aby powiadomić swoich znajomych gdzie aktualnie przebywają (czasem jednak jest to zrozumiałe, ponieważ niektóre sklepy oferują rabaty i promocje za check-in'y, ale to już osobny wątek)