
Na zajęciach pojawiają się nowe twarze. Młode dziewczyny z pobliskiej szkoły weszły zobaczyć jak wyglądają zajęcia. Stają pośrodku grupy, aż miło na nie popatrzeć, są młode, śliczne, uśmiechnięte. Zgromadzone obok panie z pewną nutką zazdrości spoglądają na ich smukłe figurki.
- Asiu - krzyczy jedna ze stałych bywalczyń aerobiku – my nie damy rady ćwiczyć z takimi młodziutkimi dziewczynkami.
- Damy radę – odkrzykuję i rozpoczynamy ćwiczenia.
Wtedy pojawia się pierwszy szok. Dziewczyny nie są w stanie powtórzyć najprostszych ćwiczeń. Koordynacja praktycznie u nich nie występuje. Poczucie rytmu też raczej mizerne. Nic to – myślę sobie i dalej prowadzę zajęcia. Kolejna katastrofa to układ choreograficzny. Dziewczyny nie są w stanie zapamiętać trzech elementów. W części kształtującej mogą zrobić jedynie trzy, cztery powtórzenia. Ostateczną klęskę zadaje im rozciąganie.
Kończymy zajęcia, bijemy sobie brawo. Dziewczyny stają niezadowolone.
- Nie martwcie się wszystkim jest trudno zaczynać, dacie sobie radę. Myślę, że te ćwiczenia plus wasze zajęcia na WF-ie to będzie wystarczająca dawka ruchu.
- My nie będziemy przychodzić, za ciężkie te pani ćwiczenia, cała się spociłam.
- My nie chodzimy na WF – dodaje druga.
- Jak to? W ogóle nie ćwiczycie?
- U nas w klasie to cztery osoby chodzą na WF, reszta ma zwolnienia. Zresztą w szkole to chyba mniej niż połowa uczniów chodzi na ten WF.
- Dlaczego ? – pytam przerażona.
- Bo to OBCIACH tak się męczyć – odpowiada jedna z nich i odchodzą. Na zakończenie obiecują, że może jeszcze kiedyś przyjdą, tylko, żeby nie było tak intensywnie. Całą naszą dyskusję obserwuje jedna z uczestniczek. Mówi, że dzieciaki trudno zagonić do ćwiczeń, zmusić do jakiegoś wysiłku fizycznego, wie bo sama jest nauczycielką.
Wracam po zajęciach do domu i już od progu rzucają się na mnie moje dzieci. Córka biegnie do swojego pokoju po rysunek, który zrobiła podczas mojej nieobecności. Po drodze z rozpędu wpada na brata, który dopiero niedawno nauczył się chodzić i jeszcze nie bardzo pewnie się czuje na małych nóżkach. Obydwoje podskakują, córka całkiem wysoko, synek śmiesznie i pokracznie. Dzieciaki uspokójcie się, chce krzyknąć. Zaraz…myślami wracam do dziewczyn z aerobiku. Czy moje dzieci też w przyszłości nie będą się ruszać? Czy to my dorośli zabijamy w dzieciach to umiłowanie ruchu? Przecież sama nie raz włączam dzieciakom bajkę, tylko po to żeby mieć chwilkę spokoju. Co potem myślę sobie? Kto z tych dzieci wyrośnie? Wielcy, ociężali, małoruchliwi a w efekcie chorzy ludzie? O nie! - myślę sobie, odkładam na bok przepocone ciuchy, borę szybki prysznic i zabieram dzieciaki na spacer. Niech biegają, skaczą i nigdy nie rezygnują z ruchu.
Pomóżmy naszym dzieciom pokochać ruch !
Joanna Zaborowska
www.fit.pl