Legendarny siłacz podpowiada, jak utrzymać bardzo dobrą formę przez długi czas
fit.pl
2007-06-13 00:00
Udostępnij
Jan Łuka
Jan Łuka to legenda polskich siłaczy. Mimo blisko 60 lat na karku bez problemu podnosi 400-kilogramową sztangę i podciąga się na drążku ze 100-kilogramowym obciążeniem. To wszystko efekt wieloletniego treningu i właściwego stylu życia. Pan Jan zdradził nam, jak utrzymać tak długo tak fantastyczną formę.

jan lukaMieliśmy okazję porozmawiać z panem Janem podczas Radomskiej Wiosny Studenckiej, tuż przed tym, gdy pokazał, jaka w nim drzemie siła.

Jaki ciężar zamierza pan dzisiaj podnieść?

- Rekordów tu dzisiaj bić nie będziemy, ale chce podnieść przynajmniej 400 kg w tzw. żelaznym ciągu. To ciąg z podstawy 30 cm podchwytem. Chodzi o najsilniejszy uchwyt, jaki może być. W tej konkurencji w 2005 roku wygrałem z Mariuszem Pudzianowskim. Drugim podejściem będzie podciąganie na drążku z dwiema beczkami piwa, przypiętymi do pasa – to około 100 kg. Z tym obciążeniem podciągnę się raz lub dwa - zobaczymy Dzisiaj jest fajna pogoda, tylko trochę za ciepło na duże ciężary.

Trzeba się jakoś specjalnie przygotowywać do takiego wysiłku?

- O tak. Żeby podnieść taki ciężar, potrzeba przynajmniej 10 lat treningu. To moja specjalizacja – w tych dwóch konkurencjach jestem najlepszy na świecie. Oprócz tego wygrywam jeszcze z Mariuszem Pudzianowskim w takich konkurencjach, jak trzymanie dwóch samochodów na pochylni – to tzw. chwyt Herkulesa. Wyglądam może niepozornie, ale uchwyt mam najlepszy na świecie.

Jak pan to robi, że tak długo jest pan w tak świetnej formie?

- Podstawą jest systematyczność. To jest najważniejsze. Trenuję już 40 lat. Z ciężarami po raz pierwszy zetknąłem się w wieku 18 lat w Wojskowym Klubie Sportowym „Flota”. Tam podnosiłem ciężary i od tego się zaczęło. Później zacząłem uprawiać trójbój siłowy i w tej dyscyplinie, jako jedyny w kraju, zostałem mistrzem Polski 18 razy z rzędu. A na koncie mam takie rekordy świata jak np. 222,5 kg w wyciskaniu w kategorii 90 kg, 300 kg w przysiadzie i 325 kg w martwym ciągu z pomostu.

Pochwali się pan, ile ma pan już lat?

- Dokładnie 58. Jeszcze dwa lata i będę bił wszystkie rekordy w grupie sześćdziesięciolatków.

Co trzeba robić, żeby być przynajmniej w części tak sprawnym, jak pan?

- Przede wszystkim trzeba prowadzić higieniczny tryb życia: a to oznacza m.in. spać przynajmniej 6-8 godzin na dobę, nie nadużywać alkoholu, nie przejadać się, jeść rozsądnie. A najważniejsze: systematycznie trenować. Przynajmniej 3 razy w tygodniu na siłowni. Niekoniecznie dwie godziny – wystarczy godzina, a nawet 45 minut, byleby przez ten czas rzeczywiście ćwiczyć, a nie np. rozmawiać. I to jest lekarstwo na zdrowie. Ja często powtarzam: kto na siłowni trenuje, w zdrowie inwestuje.

Rozumiem, że pan przestrzega tych wszystkich reguł?

- Oczywiście. Jestem instruktorem w klubie Mariana Kolasy „Kolaseum” w Sopocie i mam to szczęście, że codziennie jestem na siłowni i codziennie mogę trenować. Aczkolwiek nie trenuję codziennie, bo w moim wieku siła jest już wytrenowana i wystarczy tylko ją podtrzymywać. A jak jest szansa gdzieś się pokazać i np. pobić rekord świata, wtedy trenuję trochę więcej. W takich przypadkach trzeba też często zainwestować w odżywki – aminokwasy i proteiny itp. I wtedy na tych naturalnych środkach można zrobić duże wyniki.

Ćwiczy pn już 40 lat. Czy nie odczuwa Pan czasem skutków tych treningów?

- Są to na pewno duże obciążenia, ale człowiek się adaptuje do takiego wysiłku. Warto też zaznaczyć, że nie od razu podnosiłem 400 kilogramów. Mój pierwszy wynik w wyciskaniu to było 60 kg w wieku 18 lat. A zanim wycisnąłem 200 kg, trenowałem 10 lat. Trzeba spieszyć się powoli. Nie można iść na skróty – nie pomogą żadne niedozwolone środki. Najważniejszy jest systematyczny trening.janluka

Czy oprócz dyscyplin siłowych uprawia pan jeszcze jakąś inną dyscyplinę sportu?

- Tak. Kiedy jeszcze uprawiałem trójbój, dużo biegałem. Najczęściej po lesie – to były sprinty i biegi interwałowe. Chodziło o wyrobienie szybkości. Swego czasu, w wieku 28 lat, pokonywałem 60 metrów w 7 sekund byłem bardzo szybki. Siła i szybkość daje wyniki.

Jak długo zamierza pan jeszcze startować i bić rekordy?

- Mówi się, że emerytura zaczyna się po 65 latach, więc do tego wieku chce dalej być aktywnym, a mając 60 lat chcę poprawić wszystkie rekordy świata w trójboju - wyciskanie, przysiad i ciągi w kategorii do 60 lat. Do 65 lat chcę jeszcze poprawić siłę, a później utrzymać ją nawet do 80 i 90 lat. Były takie przypadki, że zawodnik w wieku 72 lat poprawił rekord życiowy w wyciskaniu – 205 kilogramów. Więc organizm można utrzymać w dobrej formie nawet w takim wieku. Wszystko jest do zrobienia, ale jest jedna zasada: nie spieszyć się i systematycznie trenować.

Jak pan ocenia stan kultury fizycznej Polaków?

- Generalnie jest bardzo niedobrze. Są wyjątki, jak na przykład ci studenci, którzy startują w zawodach Strong Student. Ale proszę zwrócić uwagę, że jest ich tylko siedmiu, a na takich zawodach powinno ich być przynajmniej 20. Polacy lubią usiąść sobie przed telewizorem i manewrować pilotem. Trenują tylko kciuk, a to jest zdecydowanie za mało. Jeśli nawet nie ma możliwości potrenowania na stadionie, czy na pływalni, zawsze można iść do lasu i pobiegać. Siłowni mamy dużo, więc jest gdzie trenować. A jak już mówiłem: kto na siłowni trenuje, w zdrowie inwestuje. I wtedy lekarz nie będzie nam niepotrzebny. Ludzie będą dużo zdrowsi, jeśli będą trenować. I wcale nie muszą to być sporty siłowe. Może to być np. bieganie – jednym z najbardziej prozdrowotnych sportów są biegi przełajowe. Po lesie, nie po asfalcie. Dobre jest też pływanie. Każdy może wybrać dla siebie swoją ulubioną dyscyplinę. Moja propozycja jest taka: siłownia, pływanie i bieganie. Ale jeśli bieganie, to nie po asfalcie, ale raczej po lesie - biegi maratońskie na asfalcie wcale nie są zdrowe, są bardzo obciążające dla stawów. Trzeba po prostu się ruszać. I można to robić wszędzie. Takie rzeczy jak np. brzuszki można spokojnie robić w domu. Podstawą są mięśnie grzbietu i mięśnie brzucha. Jeśli ten gorset mięśniowy jest dobrze wytrenowany, nie trzeba w przyszłości nosić gorsetu gipsowego. Na tym to wszystko polega.

Rozmawiał Tomasz Kolasa
www.fit.pl