37-letni Tumko wystartował 12 kwietnia w samo południe w jednej z leszczyńskich galerii handlowych. Biegacz przez siedem dni średnio na dobę pokonywał blisko 120 kilometrów. Nie obyło się bez kryzysowych sytuacji podczas biegu - w jednym dniu zaliczył tylko 68 kilometrów i musiał nadrabiać stracony czas. Dlatego też przez ostatnie 30 godzin biegł prawie non stop.
- Musiałem gonić te stracone kilometry, dlatego mam ogromną satysfakcję, że udało mi się pobić ten rekord. Czuję jednak też ulgę, bo to był dla mnie potworny wysiłek. Praktycznie przez tydzień biegłem trzy maratony dziennie - powiedział Tumko tuż po zejściu z bieżni.
To była jego druga próba bicia rekordu Guinnessa w siedmiodniowym biegu na bieżni. Półtora roku temu po przebiegnięciu 744 kilometrów doznał kontuzji i musiał zrezygnować.