Wśród licznych sukcesów związanych ze sportami samochodowymi podobno masz na koncie zwycięstwo nad Robertem Kubicą. Czy to prawda, że wygrałaś wyścig z naszym kierowcą Formuły 1?
- Rzeczywiście wygrałam, ale oczywiście nie był to „pełnoprawny” wyścig. Kilka lat temu, bodajże w 2002 roku, gdy Robert jeździł jeszcze w Formule Renault, ścigaliśmy się w czasie spotkania zorganizowanego w Kielcach właśnie przez firmę Renault. On jechał samochodem, ja gokartem, nie miał więc szans.
Twoja przygoda ze sportami samochodowymi zaczęła się znacznie wcześniej, wiele lat przed wyścigiem z Kubicą. Czy to tradycja rodzinna, czy przypadek?
- W pewnym sensie to rodzinna tradycja. Wszystko zaczęło się dzięki mojej starszej siostrze Ani. Ona zaczynała przygodę z gokartami, gdy miała 11 lat – przypadkowo, bo brakowało jednej osoby, by zespół został zaklasyfikowany do mistrzostw.
Gdy ja miałam 4 lata, zaczęłam pojawiać się z rodzicami na torze. Na zawody jeździliśmy rodzinnie, regularnie. To była fajna zabawa. Początkowo siadałam w gokarcie u siostry na kolanach. Rodzice widzieli, że jazda mnie interesuje, więc obiecali, że jak podrosnę, kupią mi taki sprzęt. Gdy miałam 7 lat spytałam, czy jestem już wystarczająco duża i wtedy kupili mi pierwszego własnego gokarta. Widzieli, że mi zależy. A tworzymy rodzinę, która gdy w coś się angażuje, to z pełnym oddaniem. W międzyczasie zaliczyłam fascynację tenisem, nartami i tańcem, ale zawsze wracałam na tory. Dziś mogę pochwalić się 15-letnim zaangażowaniem w sporty motorowe, choć mam dopiero 20 lat.
Jesteś jedyną kobietą, która startuje w tegorocznej edycji tych prestiżowych zawodów. Liczysz że to będzie wyjątkowa seria?
- Ten sezon już jest wyjątkowy, nie tylko dlatego, że jestem jedyną kobietą w zawodach postrzeganych jako męskie. Przede wszystkim mam sponsora tytularnego Cyfrę+. Śmiało mogę powiedzieć, że takiego projektu sponsoringowego jeszcze w Polsce nie było. Zawody Formuły 2 to elitarna seria wyścigów. Znaleźć się w gronie zawodników Formuły 2 to naprawdę wyjątkowa sytuacja. Poza tym będę jeździć szczególnym pojazdem.
Bolid Formuły 2 to poważny, zaawansowany technologicznie samochód. Mówimy o aucie o mocy 480 KM. Już na poziomie testów widać, że mamy do czynienia z technologią kosmiczną. W czasie crash testów do bolidów strzela się na przykład pociskami podobnymi do tych z karabinu maszynowego, by sprawdzić wytrzymałość materiałów użytych w produkcji pojazdu.
Mówiąc o wyścigach F2, musimy pamiętać, że startują tu samochody o pojemności zaledwie 1,8 litra, osiągające prędkości powyżej 300 km/h. To zawrotne osiągi. Do tego dochodzą emocje – adrenalina, stres, motywacja, skupienie. Kierowca jest ostatnim czynnikiem przenoszenia pracy całego blisko 20-osobowego zespołu – od psychologów, przez trenerów, inżynierów, po sztab, który przygotowuje całe przedsięwzięcie.
Czy wyścigi bolidów to męski sport?
- Na świecie single-seaterami na przyzwoitym poziomie jeździ około 10 kobiet. Powszechnie uważa się, że wyścigi bolidami to najtrudniejszy sport samochodowy. Dyscyplina jest postrzegana jako męska, ale ja jestem po to, by ten stereotyp przełamać. W F2 startuję z mężczyznami na równych prawach. Nie mam taryfy ulgowej. Dostaję bardzo dużo maili od osób obu płci, że jestem dla nich inspiracją. A być inspiracją to zaszczyt, ale i ogromna odpowiedzialność. Tak to postrzegam.
Czym różni się kierowca wyścigowy kobieta od kierowcy wyścigowego mężczyzny?
- Nie ma różnicy, oboje czeka taki sam intensywny trening. Może nawet kobiety mają ten trening cięższy. Od 4. roku życia jestem przygotowywana do bycia kierowcą wyścigowym. Wiem, że muszę być sprawna. Do przeciążeń przyzwyczaiłam się – to kwestia przygotowania. Zdarzało mi się na zawodach kartingowych brać udział w czterech pełnodystansowych wyścigach dziennie, wygrywać je i obserwować, jak mężczyźni mają kłopoty z ukończeniem choćby jednego startu. To nie kwestia płci, ale wydolności.
Przeczytaj jak wygląda trening kierowcy F2
[-------]
Jak wygląda przygotowanie do wyścigów?
- Nie ma lepszego treningu, jak jazda na torze. Niestety w Polsce nie ma toru z prawdziwego zdarzenia, najbliższy mamy w Niemczech, a trening na torze nie należy do tanich. To nie gokarty. Jeden komplet opon po przejechaniu 150 km jest do wyrzucenia. Wyścigi bolidów to sport, w którym o sukcesie decydują ułamki sekundy. Gdy pojawi się na przykład niespodziewany ból, musimy go błyskawicznie pokonać dzięki wydolności, wytrzymałości. Dlatego tak ważny jest też trening fizyczny.
Jak on wygląda?
- Dużo biegania, regularne ćwiczenia na siłowni. Wszystko to 7–10 razy w tygodniu. Jednocześnie stale trzeba pamiętać, że kierowca bolidu to nie kulturysta. Są limity wagi. Kierowca musi być lekki, a mięśnie są ciężkie. Najlepiej więc, gdy zawodnik jest silny, wytrzymały, nieduży, odporny wydolnościowo. W czasie wyścigu puls może dochodzić do 220–230 uderzeń na minutę. Dlatego tak ważny jest tzw. trening obwodowy – siłowy lub wytrzymałościowy, który polega na utrzymywaniu przez godzinę pulsu na poziomie 190–210 uderzeń na minutę.
A jak wygląda sama koncentracja na chwilę przed startem?
- Wielu kierowców słucha muzyki. Ja nie, bo chociaż codziennie słucham jej często, przed startem mnie rozprasza. Potrzebuję wtedy ciszy – siadam w cichym, ciemnym miejscu na 5 minut i „robię” w myślach okrążenia na torze. To jedna z form pracy psychicznej. Zresztą jest to jedna z form treningu – taka jazda na symulatorze w komputerze, tylko bez symulatora i komputera. Wszystko robimy w głowie. Czas okrążeń robionych w myślach powinien się zgadzać z czasem rzeczywistych okrążeń na torze.
Czy w F2 każdy zawodnik ma swoich trenerów i inżynierów?
- Zazwyczaj kierowcy mają swojego trenera od treningu fizycznego, psychologa i trenera jazdy na torze. Ja nad udoskonalaniem jazdy pracuję z Irlandczykiem, byłym kierowcą Formuły 1, Martinem Donnellym. Na wyścigach każdy zawsze ma też swojego inżyniera. Jest on tą osobą, która słowa i odczucia kierowcy przenosi na ustawienie bolidu, dlatego komunikacja z inżynierem jest tak ważna. Istotne jest precyzyjne przekazywanie inżynierowi, co się czuje na torze, a bolid na torze mówi kierowcy bardzo dużo. Proszę wierzyć, to wyboista droga. Inżynier w F2 zmienia się co 3 wyścigi. To wszytko sprawia, że Formuła 2 to walka młodości z doświadczeniem. F2 to jedyna seria na świecie, w której nie ma teamów – wszyscy tworzą jeden wielki team.
Ale bolidy poszczególnych zawodników tego jednego wielkiego teamu czymś się chyba różnią?
- Konstrukcyjnie wszystkie bolidy są takie same, nie powinny się niczym różnić. Natomiast sprawa ustawienia – skrzydeł, sprężyn, ciśnienia w oponach – to już kwestia indywidualna. Każdy kierowca ma swój styl jazdy – jeden lubi podsterowność bolidu, inny nadsterowność. Bolidy F2 różnią się więc tylko kierowcą i jego upodobaniami.
Czy przy tak napiętym kalendarzu zawodów i przy tak czasochłonnym regularnym treningu jest czas na inne zainteresowania?
- Regularność treningu jest bardzo ważna. Ale czas na inne zajęcia można wygospodarować. Lubię kino, muzykę, książki. Faktem jest, że czasem po treningu nie mam już ochoty i siły na nic, ale trzeba przecież prowadzić normalne życie.
Jak godzisz życie sportowca z życiem studentki?
- Sport i edukację da się pogodzić. Od dzieciństwa, żeby się ścigać, musiałam się dobrze uczyć. Rodzice zawsze starali się, bym trafiała do dobrych, ambitnych szkół. Do liceum chodziłam w Koszalinie, skąd pochodzę. To była 10. szkoła w rankingu najlepszych liceów w kraju. Po maturze postanowiłam zrobić sobie rok przerwy, to był również rok przerwy w startach na torach. Nie miałam sponsora. A od 9. roku życia regularnie jeździłam. Zrozumiałam, że nawet jeśli będę jeździć, warto mieć plan B i dobre wykształcenie. Wybrałam studia w języku angielskim, kierunek zarządzanie w Akademii Leona Koźmińskiego. Pierwszy semestr skończyłam ze średnią 4,5. Zobaczymy, jak będzie teraz – mamy sezon wyścigowy i jakieś 4–5 miesięcy nie będzie mnie w kraju.
A jaki jest twój cel nadrzędny? Wystartować niebawem w Formule 1?
- Pomysłodawcy Formuły 2 przewidują, że w tych zawodach nie można występować dłużej niż przez 3 sezony. W F2 chcę pokazać się z dobrej strony. Uważam, że trzeba równać do najlepszych, a najlepsi, przynajmniej z założenia, jeżdżą w Formule 1. Taki jest mój cel: występować w Formule 1.
Czyli wierzysz, że niebawem za kierownicą bolidów Formuły 1 pojawią się kobiety?
Pojawią się w wyścigach F1 na równych prawach z mężczyznami. Formuła 1 to ogromny biznes, a – powiedzmy sobie szczerze – kobieta w F1 wywołałaby duże zainteresowanie i przyciągnęła dodatkowe pieniądze. W ciągu 2–3 lat w teamie F1 będzie jeździć kobieta. Moja w tym głowa, by była to zawodniczka z Polski – ta, która w 2010 roku jeździ w Formule 2.
Natalia Kowalska
Natalia Kowalska przygodę na torach wyścigowych rozpoczęła w 1998 roku, zdobywając w wieku 10 lat licencję kartingową. Już trzy lata później zdobyła wicemistrzostwo Polski juniorów w kategorii Intercontinental 100 A. W 2002 roku w pokazowym wyścigu zorganizowanym przez Renault siedząc za kierownicą gokarta wygrała z Robertem Kubicą, kierującym Renault Clio.
W 2005 roku zdobyła dwukrotne mistrzostwo Polski w jednym sezonie w dwóch najszybszych kategoriach kartingowych w kraju. Jest najszybciej jeżdżącą Polką, pierwszym polskim kierowcą ścigającym się bolidem Formuły 2, od 2010 roku w zespole a F2 RACING.
www.fit.pl