Chyba wszyscy kibice w Polsce zastanawiali sie przed startem Otylii na pływackich mistrzostwach Europy w Budapeszcie, czy królowa polskiego pływania wróci do wielkiej formy. To był jej pierwszy, powazny start po tragicznym wypadku z października ubiegłego roku, kiedy to prowadzony prze Otylię samochód wpadł na drzewo koło Płońska (jej 19-letni brat Szymon zmarł na miejscu). "Motylia" pokazała wszystkim swój niezłomny charakter - zdobyła trzy medale: dwa złote (200 m stylem dowolnym i motylkowym) oraz srebrny (sztafeta 4 x 200 m stylem dowolnym).
Jeszcze niedawno wielu wrózyło jej koniec kariery. Nie wiadomo było, czy w ogóle wróci do wielkiego pływania po wypadku. Później, gdy jednak zaczęła trenować, prezentowała sie fatalnie. Jednak nie odpuściła. W ciągu sześciu miesięcy przepłynęła ponad półtora tysiąca kilometrów. Postanowiła wrócić na szczyt i dopieła swego. W Budapeszcie pływała pewnie, spokojnie i po mistrzowsku. Trzy medale, które zdobyła, po prostu jej się nalezały. Na lewym nadgarstku nosiła czarną opaskę z imieniem zmarłego brata. I jak stwierdziła, nie zamierza jej zdjąć nawet podczas igrzysk w Pekinie.
Otylia Jędrzejczak rozpoczęła przygodę z pływaniem w wieku 6 lat w Pałacu Katowice, a jej pierwszym trenerem był Marian Syposz. Później uczyła się i trenowała w krakowskiej Szkole Mistrzostwa Sportowego, gdzie opiekowała się nią Maria Jakóbik. Na Igrzyskach Olimpijskich debiutowała w wieku 17 lat ale nie były one dla niej udane. Zajęła wtedy piąte miejsce na 200 m i dziewiątą pozycję na 100 m stylem motylkowym.
23-letnia Otylia jest dzisiaj jedną z najlepszych zawodniczek, pływających delfinem na świecie. Jest specjalistką od stylu motylkowego, szczególnie na dystansie 200 m, na którym na Igrzyskach w Atenach (2004) zdobyła złoty medal, a 28 lipca 2005 na Mistrzostwach Świata w Montrealu ustanowiła na tym dystansie rekord świata (2:05,61 s).
Zaliczana jest do grona najpopularniejszych sportowców Polski, od 2002 zajmuje czołowe lokaty w dorocznym Plebiscycie "Przeglądu Sportowego", w tym dwukrotnie pierwszą - w 2005 i 2006. Uznana za najpiękniejszą kobietą sportu. Przez dziennikarzy sportowych czasem żartobliwie nazywana "Motylią".
Jest ceniona nie tylko za swe osiągnięcia sportowe, ale równiez za dobre serce - po igrzyskach olimpijskich w Atenach sprzedała swój złoty medal na aukcji, a uzyskaną kwotę - 257 550 zł - przekazała później Klinice Onkologii i Hematologii we Wrocławiu. Jak stwierdziła, zainspirowała ją do tego książka "Oskar i pani Róża" Érica-Emmanuela Schmitta. Za ten gest została uhonorowana przez magazyn "Time", w którym jej nazwisko pojawiło się na liście "Bohaterów Europy, Środkowego Wschodu i Afryki 2004".
Otylia spędza na basenie kilka godzin dziennie, nie stosuje żadnych morderczych diet, tylko przed ważnymi zawodami stara się przestrzegać zasady: jedz połowę. To gwarantuje jej dobrą kondycję i nienaganną figurę.
Jako prawdziwa miłośniczka sportu próbowała również innych dyscyplin. I chociaż szermierka nie wciągnęła jej na tyle, aby zacząć systematycznie trenować, coraz bardziej przekonuje się do żużla. Poza tym uwielbia tańczyć i kiedy tylko pozwala jej na to czas wybiera się z narzeczonym do dyskoteki.