Większość ludzi uznaje piwo za wysokokaloryczny i powodujący otyłość napój. Stąd bierze się zresztą mówienie o kimś, kto ma duży brzuch, że ma „mięsień piwny”. Okazuje się jednak, że zła sława piwa jest nieco przesadzona. Międzynarodowy zespół naukowców pod przewodnictwem, prof. Shela Gorinsteina z Uniwersytetu Hebrajskiego wziął pod lupę złocisty napój i okazało się, że ma on właściwości odchudzające.
A konkretnie ma je liofilizat piwa, czyli to, po pozostaje po odparowaniu z niego wody i alkoholu. Uczeni sprawdzili jego działanie na szczurach. Jedna grupa gryzoni dostawała przez dziesięć dni liofilizat piwa, a druga – roztwór soli fizjologicznej. Po zakończeniu eksperymentu okazało się, że gryzonie, które dostawały liofilizat piwa straciły na wadze.
- Przyrost wagi to raczej efekt golonek, kiełbasek czy chipsów zjadanych przy okazji picia piwa – mówi dr Zenon Jastrzębski z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego w Warszawie, który nadzorował eksperyment. - Z naszych badań wynika, że piwo nie tuczy, lecz odchudza. Choć trzeba uczciwie powiedzieć, że nie badaliśmy pełnego piwa, ale jego liofilizat, a więc to, co zostaje po odparowaniu wody i alkoholu, bo sam alkohol jest - jak wiadomo - wysokokaloryczny.

Podobne działanie, co grejpfruty, może też mieć czosnek. W odpowiedniej ilości może bronić organizm przed złym cholesterolem. Jednak ci, którzy chcieliby zastosować wyniki tego eksperymentu w praktyce, musieliby zjadać aż... 12 ząbków dziennie. Co wydaje się mało prawdopodobne. Naukowcy podpowiadają jednak przy okazji, że czosnek zachowuje zdrowotne właściwości, o ile nie podgrzewa się go dłużej niż 20 minut. Dobrze więc dodawać czosnek nie wcześniej niż 20 minut przed zakończeniem przyrządzania potrawy.
Na podstawie „Gazety Wyborczej”