Popularny prezenter pisze w felietonie dla „Wirtualnej Polski” o powszechnym w lecie zjawisku. Mianowicie o tym, jak podczas pięknej, słonecznej pogody kurczą się kobiece stroje, a panie dumnie eksponują atrakcyjne dekolty. Kammel przyznaje, że nie może się oprzeć, by na te atrakcyjne krągłości się pogapić, a przy okazji dokonuje na podstawie reakcji pań na męskie gapienie własnej klasyfikacji kobiet. Jedną z grup, jaką wyodrębnił wśród kobiet pan Tomasz są właśnie wspomniane wcześniej „fitneski”.
„Fitneski - typ, którego nie znoszę” – pisze Kammel. „Żeby było jasne, nie chodzi mi o każdą bez wyjątku kobietę, która ubrana w trykot ćwiczy lub udaje, że ćwiczy. Tu chodzi raczej o te zgrabne, opalone, wytrenowane, zwinne niczym pantery kobiety o zaciętych twarzach z niemym komunikatem na ustach: „Przestań się gapić na mój biust palancie.” Jasne, to, że jest prawie na wierzchu, do niczego nas nie upoważnia, a już na pewno nie do gapienia się jak sroka w gnat”.
No i jak tu się nie gapić? |
„Fitneski” w klasyfikacji Kammela to istoty wyglądające na co najmniej niebezpieczne: „do ciała bogini seksu doczepiona jest głowa nieposkromionej złośnicy, której zacięcie sugeruje obrazę na cały świat. Rzucają gniewne spojrzenia na lewo i prawo. Jeśli mężczyzna nie jest dostatecznie czujny, ma wielkie szanse na terapię szokową. Jego przytępiony kontaktem ze sztangą wzrok zawisł na biuście fitneski, podnosi oczy i spotyka okulistyczny lancet czyli... gdyby wzrok mógł zabijać, już byś nie żył, brrrrr.”
Prezenter kończy swój wywód dość ciekawym apelem: „Fitneski proszę, żeby wyraz twarzy dopasowały do reszty, czyli, żeby tam też były piękne. Za co z góry dziękuję”.
I co wy na to drogie Panie?