Tegoroczne hasło Światowego Dnia Astmy, który obchodziliśmy 4 maja, miało przypominać pacjentom, że dzięki regularnemu stosowaniu leków mogą przejąć kontrolę nad swoją chorobą.
Jak wyjaśnia PAP prof. Barbara Rogala, prezydent Polskiego Towarzystwa Alergologicznego, astma jest przewlekłą chorobą zapalną dolnych dróg oddechowych. W większości przypadków ma podłoże alergiczne, jednak z czasem procesy zapalne toczące się przewlekle w oskrzelach powodują ich nadwrażliwość na różne czynniki drażniące - nie tylko alergeny, ale też infekcje wirusowe, leki, zimne powietrze, dym tytoniowy, zanieczyszczenie środowiska, a nawet stres. Kontakt z tymi czynnikami wywołuje ataki duszności, kaszlu, świszczącego oddechu.
„PLAGA” CYWILIZACJI
Astma jest poważnym problemem epidemiologicznym i społecznym - znacznie upośledza jakość życia chorych, wywiera negatywny wpływ na całą rodzinę oraz funkcjonowanie w społeczeństwie. Statystyki wskazują, że na chorobę tę cierpi 300 mln osób na świecie. Według ekspertów, niepokojące jest również to, że dwa razy więcej osób, bo aż 600 mln, ma alergiczny nieżyt nosa, który zwiększa ryzyko zachorowania na astmę aż 8-krotnie.
Z badań przeprowadzonych przez prof. Bolesława Samolińskiego, konsultanta wojewódzkiego ds. alergologii na Mazowszu wynika, że astma dotyczy w Polsce 4 mln dzieci i dorosłych, a na alergiczny nieżyt nosa cierpi aż 9 mln osób. Codziennie, z powodu astmy w naszym kraju umierają 4 osoby.
Jak podkreśla prof. Samoliński, liczba zachorowań na alergie i na astmę w Polsce ciągle wzrasta. Gdybyśmy porównali odsetek alergii wśród dziesięciolatków 30 lat temu i współcześnie, to okazałoby się, że uległ on nawet potrojeniu. „Jeśli popatrzymy na mapę epidemiologiczną Europy ,to Polska bardzo szybko goni najbardziej dotknięty alergiami region na świecie, czyli Wielką Brytanię” - mówi specjalista.
Według niego, ostatnio bardzo popularną teorią na wyjaśnienie tego trendu jest teoria higieniczna, która mówi, że przez nadmiernie sterylny i higieniczny styl życia nasz układ odporności nie potrafi się dostroić do otoczenia i zaczyna nadmiernie reagować na różne obecne w nim czynniki.
„Prawdziwość tej teorii potwierdzają nasze i inne badania epidemiologiczne, z których jasno wynika, że dzieci mieszkające na wsi, gdzie potencjalnych alergenów jest znacznie więcej niż w mieście, mają dwa razy mniej alergii. Poza tym, w najbiedniejszych krajach, o niskim produkcie narodowym brutto (PKB) jest mniej alergii niż w krajach cywilizowanych” - wyjaśnia alergolog.
ZA PÓŹNO WYKRYWANA
Zdaniem prof. Samolińskiego astma jest w naszym kraju nierozpoznana w bardzo wysokim odsetku populacji. "Tymczasem, jej wczesne rozpoznanie i właściwe leczenie pozwoliłoby zredukować liczbę chorych z najcięższymi objawami oraz liczbę zgonów" - ocenia prof. Piotr Kuna, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych, Astmy i Alergii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Jak twierdzą alergolodzy, aby poprawić diagnostykę astmy trzeba przede wszystkim uwrażliwić lekarzy POZ i pediatrów, jak również potencjalnych pacjentów oraz środowiska edukacyjne. "Bardzo ważną rolę odgrywa edukacja rodziców, bo aż 70 proc. przypadków astmy zaczyna się przed 3 rokiem życia. Jeśli dziecko ma na przykład zmiany skórne w pierwszym roku życia, rodzice powinni się z nim zgłaszać do lekarza, bo są one najczęstszym objawem alergii, a ta znacznie zwiększa ryzyko zachorowania na astmę" - mówi prof. Samoliński.
Również nauczyciele powinni zwracać uwagę, czy w ich klasie dzieci nie mają objawów lub zachowań sugerujących występowanie alergii. Zalicza się do nich tiki, które nie mają charakteru nerwowego (jak np. pocieranie nosa) albo np. zmęczenie dziecka - podkrążone oczy, zasypianie na lekcjach. Dzieci z astmą czy alergicznym nieżytem nosa często bowiem źle sypiają, gdyż mają zatkany nos albo napady duszności w nocy.
ASTMA POD KONTROLĄ
Astma jest chorobą, której objawy można skutecznie opanowywać, choć nie można jej ostatecznie wyleczyć. Jak ocenia prof. Rafał Pawliczak z Katedry Alergologii, Immunologii i Dermatologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi obecnie dysponujemy doskonałymi lekami, które u większości chorych pozwalają uzyskać kontrolę nad chorobą, czyli doprowadzić do tego, by pacjent nie odczuwał jej objawów, nie miał zaostrzeń (napadów duszności w nocy i po wysiłku fizycznym) oraz, aby nie musiał przyjmować leków ratunkowych (czyli szybko rozkurczających oskrzela) częściej niż dwa razy w tygodniu, miał względnie prawidłową czynność układu oddechowego i mógł normalnie funkcjonować.
"Podstawę leczenia stanowią glikokortykosteroidy wziewne, które łagodzą proces zapalny w oskrzelach. Bardzo często dodaje się do nich długodziałajace beta-2-mimetyki, czyli leki rozkurczające oskrzela. Ten zestaw leków pozwala uzyskać kontrolę astmy aż u 75 proc. chorych" - tłumaczy PAP prof. Pawliczak. Jego zdaniem, najskuteczniejsze jest podawanie ich w kombinacji w jednym inhalatorze, m.in. dlatego, że sprzyja to lepszemu przestrzeganiu zaleceń lekarskich przez pacjentów. Ryzyko, że chory nie użyje jednego z leków znacznie wówczas spada.
„Trzeba podkreślić, że gdy pacjent systematycznie przyjmuje leki to może żyć normalnie, pełnią życia, spełniać ważne funkcje społeczne, uprawiać aktywnie sport. Na astmę cierpi wielu managerów dużych korporacji, prezesów banków, wokalistów, znamy też biegaczki narciarskie, alpinistów, czy pływaków z tą chorobą” - przypomniał prof. Pawliczak.
"Astma, i to nie tylko ciężka, może stanowić zagrożenie dla życia, ale większość chorych, stosujących się do zaleceń lekarzy i regularnie, codziennie zażywających leki, może prowadzić normalne, aktywne życie" - zgadza prof. Rogala. Niestety, z badań wynika, że niemal 60 proc. z nich nie udaje się uzyskać kontroli nad astmą. A brak kontroli oznacza częstsze absencje w pracy i wizyty u lekarza, niebezpieczne napady duszności oraz hospitalizacje.
"Przyczyną tego jest przede wszystkim niestosowanie się pacjentów do zaleceń lekarskich i odstawianie leków lub pomijanie ich dawek - ocenia prof. Pawliczak. - Pacjenci muszą pamiętać, że w przypadku choroby przewlekłej, jaką jest astma, leki trzeba stosować konsekwentnie, przez całe życie".
Także prof. Kuna podkreśla, że astma nieleczona lub źle leczona ma bardzo poważne konsekwencje dla zdrowia pacjenta; może nawet doprowadzić do jego zgonu. "Z najnowszych analiz wynika, że astma jest głównym czynnikiem ryzyka obturacyjnej choroby płuc (POChP), ważniejszym nawet niż palenie tytoniu. A POChP jest chorobą prowadzącą do inwalidztwa oddechowego i w 2020 r. ma być trzecią przyczyną zgonów na świecie" - tłumaczy alergolog.
Jak przypomina, badania kanadyjskie wykazały, że nieleczeni lub źle leczeni chorzy przechodzą 5 razy częściej zawały serca w porównaniu z pacjentami, którzy przyjmują leki na astmę. "Oznacza to, że nie ma dobrego leczenia chorób układu krążenia, które są ciągle główną przyczyną zgonów, bez dobrego leczenia chorób układu oddechowego" – mówi.
Prof. Pawliczak dodaje, iż systematyczne stosowanie leków na astmę poprawia też parametry oddechowe płuc u astmatyków. A jeden z tych parametrów - określany w skrócie FEV1, czyli objętość powietrza wydychana w pierwszej sekundzie forsowanego oddechu - jest jedynym czynnikiem, który ma udowodniony związek z długością życia. Innymi słowy, pacjenci z wyższą wartością FEV1 mają większe szanse na długie życie.
„Z tego też powodu, lekarze powinni przepisywać chorym na astmę nie tylko leki, ale dodatkowo wysiłek fizyczny, bo jest to czynnik, który doskonale poprawia parametry wentylacyjne płuc” - wyjaśnia prof. Pawliczak.
W opinii prof. Samoliński, jedną z przyczyn nieregularnego stosowania leków przez chorych na astmę jest również ciągle panująca w społeczeństwie fobia przed sterydami. Tymczasem steroidy wziewne mają działanie wyłącznie miejscowe - działają tylko w drogach oddechowych, a później zostają niemal całkowicie inaktywowane – do krwiobiegu przenikają tylko w śladowych ilościach. „Gdy człowiek się zdenerwuje to wydziela do krwi znacznie więcej endogennych sterydów niż to, co pochodzi z oskrzeli” - wyjaśnił specjalista. W związku z tym, leki te mają wysoki profil bezpieczeństwa
LECZENIE ASTMY SIĘ OPŁACA
Eksperci zgadzają się też, iż bardzo ważne jest, by leki na astmę były refundowane, co zwiększy ich dostępność dla pacjentów. „Astma to choroba przewlekła, ale jeśli uda się uzyskać nad nią kontrolę to pacjent może pracować i płacić podatki, czyli tak naprawdę płacić za własne leczenie. Koszty terapii chorego, u którego nie udaje się uzyskać dobrej kontroli astmy, rosną 4-krotnie” - powiedział prof. Pawliczak.
Także według prof. Kuny, dobra kontrola astmy kosztuje budżet państwa znacznie mniej niż leczenie zaostrzeń, hospitalizacje, absencja czy niska wydajność w pracy i szkole, a także inwalidztwo oddechowe. Ekspert jest zdania, że w Polsce istnieje potrzeba wdrożenia na szeroką skalę programu odczulania. Jest to bowiem jedyna metoda, która zmienia reakcję na alergeny i może zlikwidować chorobę oraz spowodować, że pacjent nie będzie musiał w ogóle przyjmować leków.
Jednak, żeby to postępowanie przyniosło skutek, trzeba je odpowiednio wcześnie wdrożyć – można to robić już od 5 roku życia. Poza tym, jest to metoda, którą można stosować wyłącznie w astmie alergicznej, czyli takiej, w której znany jest alergen wywołujący napady. „Niestety, szczepionki stosowane w immunoterapii kosztują w skali roku kilkaset złotych i przeważnie nie są refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia, w związku z tym wielu pacjentów nie stać na tę metodę leczenia” - podkreśla prof. Kuna.
Prof. Samoliński również uważa, w Polsce potrzebny jest narodowy program, który zająłby się problemami z diagnostyką i leczeniem chorób układu oddechowego, również tych o podłożu alergicznym. "Program dotyczący alergii i chorób dróg oddechowych jest szczególnie ważny, gdyż w przeciwieństwie do nowotworów czy chorób układu krążenia, alergie dotyczą przede wszystkim osób młodych. A młodzi, normalnie funkcjonujący w społeczeństwie, powinni jak najdłużej wspomagać system opieki zdrowotnej odprowadzanymi podatkami, zamiast być obciążeniem, które wynika z nierozpoznanej i źle leczonej astmy" - ocenia specjalista.
Ta myśl przyświecała m.in. zespołowi ds. priorytetów polskiej prezydencji w Unii Europejskiej, który zaproponował w obszarze ochrony zdrowia priorytet dotyczący chorób dróg oddechowych. "W ramach tego programu zamierzamy zbudować plan współpracy ze Światową Organizacją Zdrowia, odnośnie wczesnego wykrywania i prawidłowego postępowania w grupie pacjentów z tymi schorzeniami" - wyjaśnia prof. Samoliński.
PAP - Nauka w Polsce, Joanna Morga
www.fit.pl