20.02.2013r.
Choroba nie odpuszcza, albo trzyma, albo są jakieś skutki uboczne. Do tego mega stres w domu i wszystko w łeb wzięło…
Nie mam głowy do żadnych diet, ani chęci do ruchu. Tzn. poszłabym na disco, albo jakąkolwiek imprezę, gdzie można się odprężyć i zapomnieć o codzienności, ale niestety nie ma takiej opcji, a teraz już zaczął się Post, więc można zapomnieć…
Nie mogę odbić się od dołka psychicznego . Nawet zumby nie mamy, bo w ferie szkoła zamknięta L
Boli mnie żołądek i od kilku dobrych dni boli mnie głowa. Nie mam siły na nic.
W pracy, ni stąd ni zowąd, spodnie robocze jakieś takie duże się zrobiły. Myślę sobie, że chyba się rozciągnęły. Wezmę do prania i może się skurczą jak jeansy po praniu. Rano przypomniało mi się żeby się zważyć i O MATKO!!! 5kg mniej!!!!!! :D:D:D:D
Pojawiło się małe światełko w tunelu. Poszłam odwiedzić koleżankę i jak mnie zobaczyła, to aż krzyknęła z zachwytu „Jak ty schudłaś!!!” Mieliście być w mojej skórze. Byłam wniebowzięta!!!
Teraz tylko trzymać kciuki, żebym dalej spadała z wagi i mimo problemów dążyła do swojego zaplanowanego celu. Jak będę mieć chwilę to zrobię zdjęcie i wrzucę na bloga. Może sami ocenicie jakie efekty widać po miesiącu.