1. Ostatnio stałaś się zwolenniczką zdrowego odżywiania. Co spowodowało zwrot w tę stronę?
Ostatnio? Odkąd pamiętam. Od dziecka walczyłam z nadwagą po leczeniu hormonalno-sterydowym i przez zdobywanie wiedzy i praktykowanie stałam się dla siebie jedynym słusznym ekspertem i doradca ds. żywieniowych. Dla zrzucenia wagi byłam w stanie zrobić wiele- eksperymentowałam na sobie, wydawało mi się, że wyłącznie skuteczna dieta, prowadzi do rozwiązania moich problemów zdrowotnych spowodowanych nadwagą. Jadłam zdrowe produkty, znałam zależności, związki chemiczne i procesy, które zachodzą w organizmie po posiłkach. Wiedziałam czym są dla organizmu białka, węglowodany i tłuszcze, do czego są potrzebne i gdzie występują. Najbardziej jednak atrakcyjnym i kuszącym rozwiązaniem była chęć szybkiej utraty wagi i widoczne efekty, wiec jadłam zdrowo ale za mało i w złych proporcjach. Tego rodzaju myślenie po prawie dwudziestu latach doświadczeń w rezultacie doprowadziła mnie dysfunkcji metabolicznej i klęski psychicznej. Chciałabym przekonać wszystkich, którzy tak jak ja całe życie w kółko Macieja „bawią się” w diety, połykają odchudzające specyfiki, chwytają się nowych pomysłów na chudniecie, a w rezultacie dopada ich efekt jojo, albo ich metabolizm jest tak rozregulowany że nie reaguje na żadne bodźce jak mój jeszcze niespełna cztery miesiące temu.
2. Czy podejmując decyzję o zmianie stylu odżywiania, konsultowałaś się z dietetykiem?
Tym razem tak. Udzielając tego wywiadu jestem w momencie powolnej metamorfozy, na której nie mogłam się doczekać przez ostatnie dwa lata i już mówię dlaczego. Kiedy mój organizm na dobre przestał reagować, postanowiłam skonsultować się ze specjalistą i udałam się do dietetyka sportowego. Założyłam, że będę uprawiać sport 3-4 razy w tygodniu, z czym akurat nigdy nie miałam problemu, a przy tym zjem tyle ile mój organizm naprawdę potrzebuje (w ocenie lekarza- 1600 kcal). Według moich praktyk to stanowczo za dużo, aby zrzucić wagę, ale obecnie po czterech miesiącach mój metabolizm, który od roku odmawiał posłuszeństwa nawet po głodówkach, ruszył. Oznacza to, że moja „szeroko pojęta wiedza” wysnuta z książek głoszących wykluczające się nawzajem teorie ogranicza się do ziarnka fasoli, a zaufanie do specjalisty odgrywa kluczowe zadanie i pozwala zgłębić istotę zdrowego odżywiania w teorii i praktyce.
3. Jakich prawidłowych nawyków żywieniowych przestrzegasz?
Staram się robić przerwy miedzy posiłkami maksymalnie do czterech godzin. Jem małe porcje. Pierwszy posiłek zjadam do 30 minut od przebudzenia, a ostatni do 2-3 godzin przed snem, nawet kiedy kładę się kilka godzin po północy dnia następnego. Zbilansowałam ilość wszystkich niezbędnych minerałów, zwiększyłam ilość białka niezbędnego do prawidłowego funkcjonowania organizmu. Na początku precyzyjnie pilnowałam zapisanych w diecie wytycznych, ale z czasem nauczyłam się je zastępować innymi produktami o podobnej „treści” odżywczej. I nigdy nie podjadam. To wszystko wbrew pozorom jest bardzo proste. Najważniejsze by nie odczuwać dyskomfortu, ani reżimu, gdyż żadna dieta w takiej sytuacji się nie sprawdzi. Ostatecznie musi ona stać się naszym sposobem na życie i przynosić radość. Jeśli mamy ochotę na słodkie- zjedzmy, podobnie z alkoholem czy białą bułką. Różnica polega na tym, że zjadamy mniej i czujemy nad tym kontrolę. Ja na szczęście uwielbiam smak razowych produktów, suszonych lub świeżych warzyw, owoców, ryb, orzechów, nasion, oliw. Ale gdy mam ochotę na lody- kupuję moje ulubione i zjadam dwie gałki, nie pudełko :-)
4.Co wyeliminowałaś z menu?
Wyeliminowałam przetworzone jedzenie, gotowce, poddawane zbyt dużej obróbce termicznej. Nigdy nie miałam potrzeby zajadania lub wypijania śmieci, a nawyk po Dr Montiqnac’u, czyli zwracanie uwagi na indeks glikemiczny produktów wszedł mi w krew już kilka lat temu, wiec prawie nic się nie zmieniło. Choć może zmieniło się wszystko... jem więcej i chudnę. Co za paradoks :-)
5. Którą zasadę zdrowego odżywiania jest Pani najtrudniej przestrzegać?
Moje doświadczenia z dietami najprawdopodobniej wzmocniły mój charakter. Jestem uparta i mimo że wiele razy traciłam energię próbując akceptować istniejący stan rzeczy to nigdy nie straciłam woli walki. Były „lunchboxy”, Montiqnac, Dukan, Kwaśniewski, Herbalife, Gatza system, Maison 5:2, Oxy, kopenhadzka, sławetna 1000 kcal i wiele innych "wynalazków". I dziwić się, że organizm- ta idealna kompletna maszyna zaczynała się rozpadać. Zdałam sobie z tego sprawę po dwudziestu latach narażania jej. W tej chwili pięć pysznych, dobrze doprawionych i sporych posiłków nie powodują żadnego dyskomfortu. Czas, który poświęcam na gotowanie to maksymalnie 15 minut przed zjedzeniem. Podczas pierwszego wywiadu u dietetyka otwarcie mówiłam co lubię, jaki mam tryb życia, bez czego nie wyobrażam sobie tygodniowej diety i między innymi na tej podstawie dostałam naprawdę proste, szybkie, zbilansowane, świetnie smakujące przepisy.
6. Czy będąc w trasie koncertowej trudno jest przestrzegać zasad zdrowego odżywiania?
Na pewno jest łatwiej niż jeszcze kilkanaście lat temu. Jest mnóstwo dobrych miejsc, gdzie można zjeść, na stacjach mamy mnogość produktów, którymi można zastąpić sobie posiłek. Zapewne można zarzucić im wysoki skład chemiczny, ale kupując sałatę lodową w hipermarkecie nie mamy gwarancji, że nie pochodzi z tego samego źródła co ta ze stacji benzynowej. Temat chemii zawartej w warzywach i owocach z etykietą eko, lub bez, zostawmy na inny raz. Nie dajmy się zwariować, wybierajmy świadomie, ale nie popadajmy w paranoje. Wybieram więc sałatkę grecką lub mieszankę studencką, popijam sokiem pomidorowym, a kiedy przychodzi czas na główny posiłek naciskam by zatrzymać się w sensownej restauracji lub barze, których przy polskich drogach nie brakuje, a gdzie na pewno dostane mięso, rybę z grilla, chłodnik, ciepłą zupę. Jeśli ktoś chce szuka sposobów, jeśli nie chce szuka powodów.
7.Skąd czerpiesz inspiracje na zdrowe dania?
To zasługa wiedzy i doświadczenia. Każda przeczytana książka dała mi w tej materii mnogość pomysłów. Moja lodówka wypełniona warzywami i owocami jest dla mnie kopalnią pomysłów szczególnie, gdy zbliża się data ważności. Nazwałabym ja kuchnią "con-fusion".
8. Czy czasem pozwalasz sobie na „dietetyczne grzeszki”?
Oczywiście, nie wyobrażam sobie wołowiny bez czerwonego wina, kawy do śniadania, bez piwa na plaży z przyjaciółką, lodów z dzieciarami z okazji zakończenia szkoły. Nie chcę być niewolnicą własnych wyborów, chcę jeść, uprawiać sport i czuć się ze sobą dobrze. A moje dobre samopoczucie stymuluje muzyka,sen , przyjaciele, miłość, podróże, jedzenie i dobre wino.
9. Czy do zdrowego odżywiania dołożyłaś aktywność fizyczną?
Oczywiście, trzy razy w tygodniu trening siłowy na różne partie mięśni plus cardio i czwarty - jedna godzina biegu.
10. Jaka jest ulubiona zdrowa potrawa Kasi Wilki?
Mało jest rzeczy których bym nie zjadła i mało jest rzeczy których nie lubię, ale ostatnio moim absolutnym odkryciem jest sokoterapia. Pamiętam czasy kiedy mama robiła nam soki, takie z sokowirówki, które były pyszne i owszem, ale dziś wiem, że sokowirówka ze względu na szybkie obroty ostrza wytwarza wysoką temperaturę pozbawiając produkty witamin. Wyciskarka różni się tym, że swym ślimaczym tempem czterdziestu obrotów na minutę nie uszkadza włókien i wyciska pełnowartościowy sok najbliższy naturze, zachowując przy tym maksymalną wydajność, czyli minimum śmieci, maksimum treści. Niemal codziennie piję soki, robię mleko sojowe, bananowe, latte ze słodkich ziemniaków, sorbety lodowe- możliwości jest mnóstwo, a tym bardziej latem. Wiem, że sokoterapia poprawiła stan mojej skóry, włosów i paznokci. Zrezygnowałam z balsamu do ciała i odżywki do włosów. Mam energię i nie musze wypijać pięciu kaw dziennie, żeby czuć pobudzenie.
Jeżeli mogłabym polecić sprzęt wysokiej jakości, to na pewno byłaby to wyciskarka marki Hurom.
11. Lubisz aktywnie spedzać czas?
Lubię. Ale lubię też "nic nie robić" :-) Lubię harmider, gwar i ludzi, ale nie znoszę tłumów. Lubię chodzić do kina, ale nie lubię siedzieć w fotelu dwóch godzin. Lubię wiele rzecy- zmieniają się we mnie i później już ich nie lubię. Sprzeczność we mnie tańczy. Trwam jednak przy tym co daje mi radość i poczucie bezpieczeństwa. Nie bez powodu ktoś powiedział jesteś tym co jesz. A jeśli czuje się tak, jak się czuje, to znaczy że moje wybory są słuszne i mój sposób odżywiania jest prawidłowy.
12. Czy czujesz się lepiej w swoim ciele po zmianie nawyków żywieniowych?
To dziwne ale wchodzę na wagę od kilku miesięcy i nie widzę spektakularnych efektów. Utrata 2-3 kg po czterech miesiącach to klasyczny demotywator. Jednak kiedy się regularnie ćwiczy, ciało zaczyna nabierać innego składu co widać w centymetrach. Widzę jak sie ujędrnia się, jak luźne stają się ubrania, czuję się fantastycznie. Ale podwójną satysfakcję daje mi poczucie dojrzałości w całej tej sytuacji. Jestem raptusem, nigdy nie umiałam robić czegoś na pół gwizdka, robić coś trochę. Jeśli rzucam palenie to nie popalam, jeśli palę to cały czas. Jeśli się odchudzam to pilnuję wszystkich najdrobniejszych szczegółów- dwa ziarnka słonecznika, trzy łyki kawy i nie odstępuje od zasad ani na krok! Pamiętam jak w restauracji dostałam rybę z solą, a miała być bez soli. Popłakałam się i nie zjadłam, zamiast pójść wymienić. Te trywialne przykłady pokazują w jakie restrykcje żywieniowe rządziły moja psychiką. Byłam rozchwiana, smutna i dysfunkcyjna. Mam nadzieje, a raczej wiem, że tym razem moja dieta nie wymaga ode mnie za dużo. I dobrze, bo ileż można? Jestem syta, a w trasie mogę improwizować, mogę pić wino i czasem zjeść coś całkowicie zakazanego, jest to dieta, która jest moim sprzymierzeńcem i stwarza duże szanse na bycie ostatnią i jedyną. I takich uszczęśliwiających decyzji wszystkim serdecznie życzę.