Katarzyna Kozakiewicz, specjalnie dla FIT.PL, opowiada o swojej pasji i stylu życia
fit.pl
2007-12-05 00:00
Udostępnij
Katarzyna Kozakiewicz
katarzyna kozakiewicz01Od jeździectwa do fitness sylwetkowego - taką drogę przeszła jedna z naszych najlepszych zawodniczek fitness sylwetkowego. Odnosi sukcesy w kraju, a także na arenie międzynarodowej. Katarzyna Kozakiewicz opowiada o swojej pasji i stylu życia.

Jak to się stało, że po 14 latach uprawiania jazdy konnej zajęła się Pani kulturystyką?

- To prawda. Po prawie 14 latach zrezygnowałam z wyczynowego jeździectwa. Poszłam wtedy do liceum, musiałam zająć się szkołą i nauką, a moje hobby było bardzo czasochłonne. Nie chciałam całkowicie rezygnować z moich sportowych zamiłowań. Zamiast na konie, zaczęłam chodzić do siłownię – to była taka alternatywa, chociaż bardzo odległa od tego, czym się zajmowałam przez tyle lat.

Po kilku wizytach w siłowni zauważono moje predyspozycje. Miałam przygotowaną bazę mięśniową, mimo szczupłej sylwetki widać było u mnie zarys mięśni, które wyrobiłam sobie jeżdżąc konno. Warunkiem było przybrać na masie, a rzeźbę jedynie dopracować.

Na początku wzbraniałam się przed tym, kulturystyka wcale mnie nie interesowała. Poszłam na siłownię, żeby się trochę poruszać, popracować nad ciałem, tak dla własnej satysfakcji i tyle. Uważałam, że kulturystyka nie jest dla kobiet, nie chciałam tak wyglądać. Jednak z treningu na trening przekonywałam się do tego, co robię i coraz bardziej podobały mi zajęcia w siłowni.

Pierwszy raz pojechałam na zawody jako widz. Były to Mistrzostwa Polski. Zobaczyłam tam Halinę Kunicką - naszą kulturystkę. Zachwyciła mnie jej sylwetka. Atmosfera tej imprezy też bardzo mi się spodobała. Pomyślałam, że można spróbować. Od tamtej chwili zaczęłam intensywniejsze treningi. Powoli kulturystka stawała się moją pasją.

A potem był fitness sylwetkowy?

katarzyna kozakiewicz02- W 2000 r. wystąpiłam w Debiutach Kulturystycznych w Bydgoszczy. Zajęcie drugiego miejsca dodało mi skrzydeł. Postanowiłam zająć się tym na poważnie i wprowadziłam tę dyscyplinę do mojego planu dnia. Zaczęłam nie tylko rygorystycznie trenować, ale także czytać poradniki na ten temat. Wiedza merytoryczna o diecie czy ćwiczeniach była bardzo potrzebna i ważna. Dwa miesiące później wywalczyłam tytuł wicemistrza do 50 kilogramów na Mistrzostwach Polski w Białymstoku. Moje ciało w bardzo krótkim czasie zmieniło się diametralnie, co zadziwiło i mnie, i sędziów. Właściwa dieta i dobry trening sprawiły, że byłam bardzo dobrze przygotowana do startu w zawodach. Jednak wiele osób zarzucało mi, że mam za małą masę mięśniową i szczupłe nogi. A ja chciałam mieć szczupłe, zgrabne nogi – wiadomo, jak każda kobieta. Przy wzroście 164 cm powinnam ważyć ok. 60 kilogramów, a ja ważyłam ledwie 52 kg. Trudno było mi zwiększyć masę mięśniową. Wtedy szansę dał mi fitness sylwetkowy. To było coś w sam raz na mój wzrost i wagę. Fitness sylwetkowy powstał po trzech latach moich startów w kulturystyce. W tej dyscyplinie zobaczyłam dla siebie i dla swojego ciała szansę. To mąż Piotr namówił mnie na taką zmianę. Decyzje podjęliśmy z dnia na dzień, zachowując ją dla siebie.

To była dobra decyzja?

-W fitnessie sylwetkowym było mi o tyle łatwiej, że nie musiałam zaczynać od początku, bo miałam już przygotowanie i doświadczenie. W 2003 roku po raz pierwszy pojechałam na Puchar Polski do Ostrowi Mazowieckiej. Moją obecnością na tych zawodach zaskoczyłam wiele osób, bo nie rozgłaszałam tego, że zajęłam się fitnessem sylwetkowym. Byłam wtedy w bardzo dobrej formie i odniosłam sukces, stając na najwyższym podium.

Czym różni się fitness sylwetkowy od kulturystyki?

– Przede wszystkim oceniane są proporcje ciała. Uczestniczki nie mogą mieć dużej masy, mniej widoczny zarys mięśni, nie tak głęboki jak kulturystki. Liczy się kostium, w którym występujemy, fryzura i makijaż, czyli ogólna prezencja. Fitness sylwetkowy jest zdecydowanie bardziej kobiecy niż zawody kulturystyczne. Teraz obowiązują nas 4 pozycje główne. Prezentujemy się z przodu, boku, tył i znów przód.

W fitness sylwetkowym obowiązują kategorie wzrostowe. Kiedyś były tylko dwie, ale ze względu na duże zainteresowanie pań startami w zawodach wprowadzono cztery kategorie wzrostowe. Są trzy grupy wiekowe: juniorki (do 21 lat); seniorki (do 35) i weteranki (powyżej 35 roku życia).

Zarzuca nam się, że nasze zawody da nudne. Dlatego istnieje szansa, że wprowadzone zostaną pewne urozmaicenia. Panie będą mogły zaprezentować układy choreograficzne, może jakieś elementy siłowe.

katarzyna kozakiewicz03

 

 

Czy to nie przypomina wyborów miss?

- Można tak powiedzieć. Tak jak w konkursach piękności liczy się uroda i wrażenie ogólne. Właśnie dlatego, by nasze zawody nie przypominały wyborów miss, nie zadają nam pytań.

Czy zobaczymy Panią w najbliższym czasie na jakichś zawodach?

- Obecnie jest przerwa sezonowa, ale ja już myślę o majowych Mistrzostwach Europy. Nie robię sobie wakacji i trenuję przez cały rok, żeby być zawsze w formie. Intensywne treningi zacznę w marcu a potem będzie jedynie szlifowanie sylwetki.

Sukces, z którego jest Pani najbardziej dumna?

- Wszystkie sukcesy są ważne, chociaż ja najbardziej jestem dumna z siebie i ze swojego wyglądu, jaki udało mi się osiągnąć, bo to efekt ciężkiej pracy. A z zawodami i medalami to różnie bywa. Jedne zawody traktuje bardzo priorytetowo, inne mniej. Mogę pochwalić się 5 miejscem na Mistrzostwach Świata, brązowym medalem na Mistrzostwach Europy i kilkoma złotymi, zdobytymi na Mistrzostwach Polski.

katarzyna kozakiewicz04Jak wygląda życie fitneski na co dzień, tak od kuchni?

- Prowadzę bardzo sportowy tryb życia, podporządkowany treningom. Dzień zaczynam o szóstej rano. Wsiadam na rower stacjonarny i pedałuję około 40 minut. Ćwiczenia aerobowe wykonuje na czczo. Potem przyrządzam sobie śniadanie. Robię jajecznicę z 10 białek i jednego żółtka. Do tego dodaje płatki owsiane i garść orzechów. Czasami dla urozmaicenia dodaje pokrojoną pierś indyka lub beztłuszczową szynkę. Jem też chleb esseński. To pieczywo z podkiełkowanego ziarna pszenicy, dzięki czemu jest bardzo pożywne i sycące. Chleb esseński można kupić w sklepie ze zdrową żywności, ale do tanich on nie należy.

Zajęcia w klubie zaczynam przed południem. Jestem trenerem personalnym w jednym z warszawskich fitness klubów.

Obiady i kolacje jem poza domem. Bardzo rygorystycznie przestrzegam godzin spożywania posiłków, jem je o ściśle określonych porach. Tak ustalam grafik zajęć z moimi klientami, żebym miała czas zjeść w spokoju mój obiad, czy kolację. Jestem tak nauczona, że mogę opuścić trening, ale nie posiłek. Między zajęciami z klientami dbam o swoją kondycję. Wtedy ja zasiadam za urządzeniami treningowymi. To odżywianie daje końcowy efekt. Dla mnie priorytetem jest systematyczne odżywianie, bo mój organizm przyzwyczajony jest do stałych pór. Ważny jest też sen, bo wtedy się regeneruję.

Do domu wracam wieczorem i przygotowuje sobie jedzenie na następny dzień. A poza tym, wspólnie z mężem prowadzę sklep z odżywkami w centrum Warszawy.

A czy pozwala sobie Pani czasem zjeść coś innego? Ma Pani słabość np. do słodyczy?

- Nie myślę o czekoladzie. Mój organizm nie domaga się słodyczy. Jem trzy główne posiłki. W międzyczasie sięgam po odżywcze batoniki proteinowe lub szejki. Podstawą mojego jadłospisu są jaja, ryż i kasza, chude mięso i ryby. Pewnie pani myśli, że to niesmaczne i nudne, ale mi to smakuje i nie wyobrażam sobie jadać co innego. Wiem, że taki posiłek jest dla mnie najlepszy i nie może mi zaszkodzić. Jak mam ochotę, to na śniadanie jem podwójną porcję płatków owsianych. Czasem jem też typowo domowe dania, na przykład pierogi.

Co doradziłaby Pani kobietom, które zastanawiają się nad wybraniem do siłowni?

- Chciałabym powiedzieć paniom, żeby nie bały się siłowni. Kobiety obawiają się, że po siłowni urosną im mięśnie, a one chcą jedynie zrzucić kilka kilogramów. Powtarzam to wielokrotnie swoim klientkom: bez pobudzenia tkanki mięśniowej nie da się spalać tkanki tłuszczowej! Trzeba pobudzić tkankę mięśniową, żeby walczyć z cellulitem, żeby skóra nie była obwisła. Co z tego, że ubędzie nam kilogramów, jeśli skóra będzie obwisła i nieestetycznie wyglądać? Wiem to po sobie, że tylko systematyczny trening da trwały efekt.

Stworzyła Pani z mężem projekt programu telewizyjnego. Co to będzie za program?

- Projekt, pod roboczym tytułem „Akademia Zdrowia i Fitness wg Katarzyny Kozakiewicz”, to nasz wspólny pomysł. Składa się z 3 części. Pierwsza dotyczy ruchu, czyli poświęcona jest treningowi, np. ćwiczenia z hantlami, obciążnikami. Pokazujemy, że nawet w domu przy pomocy butelek z wodą można te proste ćwiczenia wykonywać. Druga, tzw. Kącik kulinarny, promuje zdrowe i wartościowe jedzenie, przedstawiamy jak zrobić smaczne posiłki. Trzecia to wywiady ze znanymi osobami, które opowiadają o swoim zdrowym trybie życia. Planujemy dołączyć także rozmowy z lekarzami, terapeutami, trenerami. Szukamy stacji, która chciałaby wyemitować nasz program.

Rozmawiała: Iza Wróbel
Fot. www.katarzynakozakiewicz.pl

Sukcesy Katarzyny Kozakiewicz:

FITNESS SYLWETKOWY

2007 - 3 miejsce GRAND PRIX NUTREND _ OLOMUNIEC (CZECHY)
2007 - 1 miejsce Otwarte Zawody w Rypinie
2007 - 3 miejsce Mistrzostwa Europy Serbia - Czaczak
2007 - 1 miejsce Mistrzostwa Polski Białystok
2006 - 1 miejsce Mistrzostwa Polski Mińsk Mazowiecki
2006 - 1 miejsce Mistrzostwa Polski Open Zabrze
2006 - 5 miejsce Mistrzostwa Świata - Santa Susana Hiszpania
2005 - 1 miejsce Mistrzostwa Polski Mińsk Mazowiecki
2004 - 2 miejsce Mistrzostwa Europy Jałta Ukraina
2004 - 6 miejsce Mistrzostwa Świata Santa Susana Hiszpania
2004 - 1 miejsce Puchar Polski Kraków
2004 - 1 miejsce mistrzostwa Polski Białystok
2003 - 2 miejsce Grand Prix Pepa Czechy Opawa
2003 - 1 miejsce Puchar Polski Ostrów Mazowiecka

KULTURYSTYKA:
2002 - 5 miejsce Mistrzostwa Europy w parach z Adamem Adamskim
2002 - 2 miejsce Mistrzostwa Polski w parach z Adamem Adamskim
2001 - 3 miejsce Mistrzostwa Polski Kazimierz Biskupi
2000 - 2 miejsce Mistrzostwa Polski Białystok
2000 - 2 miejsce Debiuty Kulturystyczne - Bydgoszcz

www.fit.pl