Olga Bończyk  wyznaje zasadę - Nie trzeba jeść dużo, ważne żeby jeść dobrze i smacznie.  Portalowi FIT.pl opowiedziała o swojej diecie, gdzie i jak robi zakupy oraz  o kulinarnych doznaniach w Toskanii
fit.pl
2010-11-03 00:00
Udostępnij
Zdrowy styl życia według Olgi Bończyk
Czy lubi Pani jesień?

Przyznam szczerze, że jesień jest chyba najmniej oczekiwaną przeze mnie porą roku. Smutno mi że kończy się lato, bo chłód i deszcz zmuszają do wyjmowania z szaf cieplejszych ubrań. Krótsze dni sprawiają, że zaszywam się w domu i najchętniej zapadłabym w zimowy sen, żeby przetrwać do wiosny.

Wiele osób odpuszcza sobie dbanie o kondycję jesienią i dopiero na wiosnę przypomina sobie o formie. Czy Pani także biernie czeka, aż zrobi się ciepło?

Nie ukrywam, że  nigdy specjalnie o swoją kondycję nie dbałam. Mój zawód wymusza na mnie nieustanny ruch, co sprawia, że nie przywiązuję wagi do ćwiczeń fizycznych, których celem miałaby być moja lepsza sylwetka. Ćwiczenia na siłowni zwyczajnie mnie nudzą i choć doceniam ich potencjał, nie potrafię się do nich przekonać.bonczyk tekst1

Jakie formy aktywności fizycznej  Pani preferuje?

Jedynym sportem który, jak się okazało, sprawia mi wiele przyjemności jest tenis. Każda inna forma ruchu  raczej mnie nudzi. No, może jeszcze latem – rower, ale na tym chyba  kończy się lista sportowych uniesień.

Jak ocenia Pani swoją obecną kondycję?

Zważywszy na znikomą  aktywność sportową, przyznaję, że moja kondycja fizyczna pomimo wszystko nie jest taka najgorsza. Muszę więc chyba złożyć  hołd moim genom i wierzyć, że jeszcze długo będą utrzymywać mnie w dobrej formie.

Jak dba Pani o linię? Proszę zdradzić swoją dietę.

Od lat  staram się mądrze odżywiać i być może  właśnie w diecie tkwi sekret mojego zdrowia i w sumie niezłej sylwetki? Moje codzienne menu składa się głównie z produktów świeżych i nieprzetworzonych. Staram się zawsze wybierać produkty, które nie budzą moich podejrzeń ani wątpliwości. Jajka np.  kupuję w zaufanych miejscach, gdzie kury biegają po podwórku. Nie kupuję np. kurczaków w supermarketach, bo wiadomo, jak są produkowane i ile mają w sobie antybiotyków i hormonów. Jeśli mam ochotę na  rosół, kupuję kurę ze wsi. Nie kupuję wędlin, a jeśli mam ochotę na pasztet, robię go sama. Ale chyba naczelna zasada mojego odżywiania to „nie trzeba jeść dużo, ważne żeby jeść dobrze i smacznie”. Gdy zbliżają się święta z przerażeniem patrzę na ilość jedzenia, które Polacy wkładają do koszyków czy wózków sklepowych. Już mi żal tych żołądków, które będą musiały to wszystko trawić... A przecież możemy się ze sobą umówić, że w święta - świętują także nasze organizmy. Potraktujmy je wtedy wyjątkowo. Nakarmmy je czymś specjalnym, zdrowym i w niewielkich ilościach.... Jestem pewna że po takich kilku świątecznych dniach,  nie przybędzie nam zbędnych kilogramów i z łatwością wbijemy się w sylwestrowa sukienkę.

[-------]

bonczyk tekstKtórą zasadę zdrowego odżywiania jest Pani najtrudniej przestrzegać?

Nie mam trudności z przestrzeganiem żadnych zasad. No, może poza tą jedną – łakomstwo. Bywa, że gdy jestem np. w mojej ukochanej Toskanii, nie potrafię ograniczać się z ilością jedzenia. Pomidory, sery, makarony, wino, smakują tak nieziemsko, że  tracę rozum i nie umiem się powstrzymać przed spróbowaniem kolejnych pyszności. Skutkuje to niestety kilkoma dodatkowymi kilogramami  w biodrach jednak po powrocie do Polski, szybka dieta pozwala wrócić do stanu wyjściowego.

Czy jest Pani zadowolona ze swojej aktualnej wagi i figury?


Nie narzekam.

Czy korzysta Pani z domowych, babcinych sposobów na wzmocnienie odporności?


Nie. Wierzę, że moja codzienna zdrowa dieta jest wystarczająca, by utrzymać mnie w zdrowiu.

Ma Pani piękne włosy i cerę. Czy to zasługa zabiegów w gabinetach piękności?


Mam 42 lata i ani jednego siwego włosa, dlatego już od lat nie farbuję włosów i mogę wciąż cieszyć się ich naturalnym kolorem. Moje zabiegi fryzjerskie to tylko podcinanie ich co jakiś czas. A cera? No cóż, ostatni raz u kosmetyczki byłam kilka lat temu. Moja cera choć sucha nie sprawia mi większych kłopotów, używam dobrych kremów, czasem w domu nałożę maseczkę, gdy leżę w wannie, ale na tym kończą się moje starania o urodę bo wciąż wierzę, że nasze zdrowie i uroda zaczyna się od tego co jemy. I chyba mogę  o sobie powiedzieć, że jestem tego najlepszym przykładem.

Co Pani robi, gdy dopada Panią jesienna chandra?


Spotkanie z przyjaciółmi, świece, fajna muzyka,  pyszna kolacja, dobre wino -  to może nie codzienny sposób na jesienną chandrę, ale od czasu do czasu sprawdza się doskonale co z całym przekonaniem polecam.

Rzomawiała Iza Wróbel

www.fit.pl